Przyszła kryska na... Wojaczka

Cały czas głośnym echem w żużlowym świecie odbija się fatalne sędziowanie ostatniego turnieju Grand Prix w walijskim Cardiff. Cierpliwość straciło także kierownictwo cyklu, które odsunęło sędziego Marka Wojaczka od prowadzenia pozostałych tegorocznych zawodów. Polski sędzia miał być arbitrem podczas kończącego cykl Grand Prix Niemiec w Gelsenkirchen.

W tym artykule dowiesz się o:

Większość obserwatorów ostatniego turnieju o Grand Prix Wielkiej Brytanii w Cardiff zapamięta te zawody z dwóch powodów - fatalnego stanu toru, a przede wszystkim fatalnych decyzji polskiego sędziego Marka Wojaczka, które wypaczyły przebieg rywalizacji. Szczególnie pokrzywdzony był Duńczyk Bjarne Pedersen, który zwyciężył w turnieju zasadniczym, po czym został niesłusznie wykluczony w wyścigu półfinałowym. Pedersen nie krył swojego oburzenia, a pretensje przedstawił także dyrektorowi cyklu Ole Olsenowi.

Okazało się, że kierownictwo cyklu nie pozostało obojętne na tak fatalne poczynania polskiego sędziego. Jak poinformował podczas środowego meczu w Poole kierownik zawodów Paul Applin, który pełnił także funkcję kierownika zawodów w Cardiff i uczestniczył w posiedzeniu Jury FIM po turnieju - Wojaczek został zwolniony z kolejnych zobowiązań związanych z Grand Prix. Taka deklaracja wywołała prawdziwy aplauz na stadionie Piratów, których Bjarne Pedersen jest zawodnikiem. W rozmowie przeprowadzonej na murawie stadionu Piratów Applin wyjaśnił: - Ole Olsen i ja nie mogliśmy wpływać na decyzje sędziego ani je zmieniać podczas zawodów. Natomiast po turnieju spotkaliśmy się z sędzią i przedyskutowaliśmy wszystkie decyzje, które podjął podczas tych zawodów.

Satysfakcji z takiego obrotu sprawy nie krył Bjarne Pedersen. - Oczywiście wszyscy popełniają błędy, ale sędzia tego wieczoru popełnił trzy poważne pomyłki. Rozmawiałem później o tym z Ole Olsenem, ale wolę zachować dla siebie to, o czym dyskutowaliśmy - wyjaśnił Bjarne. - Uważam, że wykluczenie mnie było wielką pomyłką i dlatego myślę, że to słuszne, że sędzia poniesie za to jakieś konsekwencje, bo to oznacza, że ktoś jeszcze nad tym sprawuje kontrolę. Jeśli faktycznie arbiter zostanie odsunięty, to będzie to znak dla pozostałych sędziów, że należy być pewnym swoich decyzji w przyszłości - powiedział Bjarne Pedersen.

Zawodnik nie zamierza dłużej rozpamiętywać tej sytuacji i chce skupić się na kolejnych zawodach. - Naprawdę nie chcę tracić więcej energii w tej sprawie. Nie mam żadnych osobistych zatargów z sędzią Wojaczkiem - miałem pretensje tylko o błędne decyzje. Problem ze słabymi sędziami mógłby zostać rozwiązany poprzez wprowadzenie dodatkowego arbitra. Cykl Grand Prix to duże wydarzenie i bardzo się ucieszę, jeśli dwóch sędziów będzie prowadziło te zawody już w roku 2009 - zakończył Duńczyk.

Komentarze (0)