W niedzielę Mirosławowi Jabłońskiemu przypadło w udziale ostatnie miejsce. Trzeba jednak pamiętać, że wychowanek gnieźnieńskiego klubu występował tego dnia na motocyklach użyczonych ze szkółki, w związku z czym na końcowy rezultat należy spojrzeć z większym dystansem. Zresztą w obliczu niedawnej tragedii, która dotknęła II-ligowca i jego najlepszych żużlowców, to już sam udział 23-latka w turnieju trzeba uznać za sukces.
- Dziękuję wszystkim osobom, które przyczyniły się do tego, żebym mógł pokazać się gnieźnieńskim kibicom. Mocno się starałem, ale tego dnia motocykle nie pozwoliły mi na nawiązanie skutecznej walki z rywalami. Szkoda, bo w innej sytuacji na pewno wynik byłby dużo lepszy - mówi dla SportoweFakty.pl.
- Znaleźliśmy się w trudnej sytuacji i na razie nie mamy na czym startować. Ja chciałbym znowu zacząć normalnie się ścigać. Obecnie czekamy na spełnienie wszystkich deklaracji, a co za tym idzie na zakup nowych motocykli. Dopiero wtedy będziemy mogli znowu wrócić do normalnej rywalizacji i zacząć myśleć o realizacji przedsezonowych założeń, z awansem do I ligi włącznie - dodaje.
Na koniec 23-latek przyznał, że gnieźnieński turniej trzeba zaliczyć do udanych: Organizatorom udało się stworzyć ciekawe widowisko. Oby tradycja przetrwała, i żebyśmy za rok znowu spotkali się na drugiej już edycji turnieju o "Koronę Bolesława Chrobrego - Pierwszego Króla Polski".