- Nie ma najmniejszych szans, żeby Andersen wystąpił w najbliższych spotkaniach. Czekam na ostateczny komunikat lekarzy. Wtedy będziemy mogli podjąć decyzję co dalej - powiedział dla SportoweFakty.pl Władysław Komarnicki.
Postaw na dzisiejsze mecze 23. kolejki ekstraklasy ->
Prezes Stali Gorzów jest zaskoczony zachowaniem Hansa Andersena. - Myślę, że Andersen zaskoczył sam siebie. Miał w środę trenować z innymi zawodnikami i udowodnić, że zasługuje na miejsce w składzie. Jestem na niego strasznie zdenerwowany, bo to jest zawodowiec, który żyje z żużla. Nie wiem, jak można biec w lesie i nie widzieć gałęzi. To trzeba być ślepcem - ocenił zachowanie Duńczyka Komarnicki.
Komarnicki liczył na to, że Andersen będzie silnym punktem drużyny. Niestety u progu sezonu Duńczyk zawodzi. To powoduje, że prezes Stali poddaje w wątpliwość zasadność wypłacania zawodnikom tak zwanych kwot na przygotowanie do sezonu. - Jego ostatnie wyniki wskazywały, że będziemy mieli z niego pożytek. Niestety mamy pecha i nic nie zrobimy. Trzeba być cierpliwym, bo to jest taki sport, że czasami trzeba więcej szczęścia niż umiejętności. Tłumaczenia Andersena o problemach sprzętowych do mnie nie trafiają. Nie jeździ w polskiej lidze pierwszy rok. Poza tym jest to zawodnik, który był kontraktowany za niemałe pieniądze. Nie może się więc tłumaczyć, że nie ma sprzętu. To daje wiele do myślenia. Uważam, że autor pomysłu, aby płacić zawodnikom za tak zwane przygotowanie do sezonu, powinien się smażyć w piekle. W ten sposób można pomóc młodemu zawodnikowi, który ma przebłyski talentu, ale nie stać go na odpowiedni sprzęt. Byłby to system motywacji dla młodych zawodników. A to co jest w odniesieniu do profesjonalnych żużlowców, jest chore - wyjaśnił prezes Stali Gorzów.
Przemysław Pawlicki jeszcze w zeszłym sezonie reprezentował barwy Stali Gorzów. W tym sezonie będzie startował w drugoligowej Polonii Piła, mimo że miał oferty z klubów I ligi. Czy zdaniem prezesa Stali postąpił słusznie? - Nie wiem czym się kierował Pawlicki. Nawet tego trochę nie rozumiem. Różnica pomiędzy Ekstraligą a I ligą jest duża, a pomiędzy Ekstraligą a II ligą to już przepaść. Jest to dla mnie duże zaskoczenie. Jeżeli chciały ich brać pierwszoligowe kluby, to trudno jest mi powiedzieć, skąd ta determinacja i taka decyzja. Byłem przekonany, że pojadą w dobrym pierwszoligowym klubie, bo Ekstraliga nie wchodziła w grę po deklaracji prezesa Dworakowskiego. Nie wiem jakie były powody tej decyzji, ale jak nie wiadomo o co chodzi, to pewnie poszło o pieniądze - zakończył Władysław Komarnicki.