Przepisy w tym zakresie są jednoznaczne i nie budzą wątpliwości. Bieg i procedurę startu reguluje Regulamin Zawodów Motocyklowych Na Torach Żużlowych, w szczególności zaś Rozdział 8. Zgodnie z jego treścią zawodnicy obowiązani są zająć na polu startowym miejsca ustalone rozkładem biegów, ustawiając się równolegle do wewnętrznej krawędzi toru, przy czym przednie koło motocykla powinno znajdować się w odległości nie większej niż 10 cm od taśmy maszyny startowej, a ponadto żadna z części motocykla i ciała zawodnika nie może przekraczać linii zewnętrznych, wyznaczających miejsce startowe.
Gdy zawodnicy są gotowi do startu, sędzia zawodów zwalnia taśmy maszyny startowej, co powoduje właściwe rozpoczęcie rywalizacji.
Materiał filmowy z niedzielnego meczu obrazuje, że wszystkie te procedury zostały zachowane. Kacper Gomólski (kask niebieski) stoi nieruchomo, zapewne w odległości nie większej niż 10 cm, bo inaczej sędzia nie zwolniłby taśmy maszyny startowej.
Następnie taśma idzie w górę. Zatem trudno doszukiwać się tu jakiś nieprawidłowości po stronie zawodnika gospodarzy. Znamienne jest, że Gomólski aż do momentu zwolnienia taśmy startowej stał nieruchomo. Podczas meczów często dochodzi do sytuacji, że zawodnicy "czołgają się" na starcie, żeby przechytrzyć rywali, ale przede wszystkim sędziego. Tymczasem na przykładzie z niedzieli doskonale widać, że zawodnik Startu absolutnie nie próbował nikogo oszukać. Na powtórce w zwolnionym tempie widać, że ruszył dopiero w momencie pójścia taśmy w górę. Inna sprawa, że zrobił to w doskonały sposób. Puszczenie przez niego sprzęgła nastąpiło niemalże w tym samym momencie, co zwolnienie taśmy. Jednak nie w tym samym, co wówczas faktycznie powinno zostać zakwalifikowane jako próba oszukania arbitra.
Chwilę później sędzia przerwał bieg, uznając, że zawodnicy nierówno ruszyli ze startu i zarządził powtórkę w pełnym składzie.
Przy innych tego typu sytuacjach wielokrotnie tłumaczy się to w ten sposób, że celem arbitrów jest wyrównanie szans. Zgoda, jeśli zawodnik próbuje oszukać sędziego. Jednak co w przypadku, jak w niedzielę, gdy zawodnik postępuje zgodnie z regulaminem, ale moment startu wyczuwa niemalże idealnie? Czy wtedy też powinniśmy mówić o wyrównaniu szans?
Zupełnie czym innym jest natomiast zachowanie Gomólskiego po biegu, kiedy podjechał pod wieżyczkę i gestykulował w kierunku sędziego, wyrażając swoje niezadowolenie w ten mało wyrafinowany sposób, za co następnie spotkała go kara wykluczenia do końca zawodów i przymusowa absencja w następnym meczu. Zresztą sam zawodnik szybko zrozumiał swój błąd. - Przyznaję, że dałem ciała i zachowałem się nieodpowiedzialnie, za co chciałbym przeprosić kierownictwo klubu i kolegów z drużyny. Poniosło mnie, co nie powinno mieć miejsca. To było zupełnie niepotrzebne.
Natomiast komentując moment startu i decyzję sędziego o przerwaniu biegu i powtórzeniu go w pełnej obsadzie, pozostał nieugięty w swoim stanowisku: - Jednak nadal uważam, że sędzia niesłusznie zarządził powtórkę, bo to nie był lotny start. Wystartowałem najlepiej, więc co w tym złego? Byłem najsprytniejszy i najszybszy, dlatego nie rozumiem decyzji sędziego.
Sędzia Ryszard Bryła z Zielonej Góry po meczu odmówił nam komentarza w tej sprawie.
Aktualizacja: Po opublikowaniu materiału przyszła mi do głowy jeszcze jedna myśl. Skoro cały czas mówi się o tym, że przerwanie biegu w sytuacji, gdy zawodnik uzyskuje na starcie zbyt dużą przewagę ma na celu wyrównanie szans, to dlaczego nie stosuje się tego zapisu wówczas, gdy po starcie ktoś istotnie zostaje z tyłu? Czy wtedy wyrównanie szans nie jest już konieczne?