Jarosław Dymek: Styl Łaguty będzie podobał się naszym kibicom

Zawodnicy Włókniarza w niedzielę zaliczyli dwa treningi na torze w Gnieźnie. Do południa trenowali sami, natomiast później wspólnie z gospodarzami. Jarosław Dymek był z tego faktu bardzo zadowolony, bowiem w Częstochowie warunki nadal są dalekie od oczekiwanych.

- Jeszcze raz chciałbym podziękować gospodarzom za udostępnienie nam swojego toru - mówił Jarosław Dymek, menedżer Włókniarza Częstochowa. - Na miejscu warunki są dalekie od oczekiwanych, chociaż i tak jest już lepiej, dlatego cieszę się, że mogliśmy sprawdzić się na tle zawodników Startu. Potrzebujemy jazdy, co było widać, bowiem popełniliśmy dziś zbyt dużo błędów.

Dymek w szczególności chwalił postawę Artioma Łaguty, który swoje zwycięskie biegi kończył z dużą przewagą: - Cieszy mnie jego dobra dyspozycja. Poza tym pokazał bardzo widowiskowy żużel, nie zamykał gazu. Uważam, że taki styl będzie opowiadał naszym kibicom, którzy kochają walkę do samej mety. Ten młody zawodnik właśnie taki żużel preferuje. Sposób na Rosjanina znaleźli dopiero, Mirosław Jabłoński i Kacper Gomólski, którzy przez cztery okrążenia skutecznie odpierali jego ataki.

Menedżer Włókniarza zwrócił uwagę także na dobre występy, Patricka Hougaarda i Artura Czaji, który był najskuteczniejszym zawodnikiem spośród wszystkich młodzieżowców. - Czaja potwierdził, że czyni postępy, ale prawdziwą wykładnią dla niego będzie dopiero liga. Jednak pomału wszystko zmierza w dobrym kierunku.

Po treningu ze Startem, Dymek usprawiedliwiał awizowanych, ale nieobecnych, Grigorija Łagutę i Petera Karlssona: - Grigorij Łaguta wyjechał na Wschód z powodów osobistych. Natomiast Peter Karlsson faktycznie był przygotowany do jazdy, ale na motocyklach z nowymi tłumikami. Dlatego wspólnie uznaliśmy, że nie ma sensu katować jego silników, bowiem stare tłumiki wymagają zupełnie innych ustawień. Poczekamy aż przygotuje sprzęt na ligę polską i wtędy będziemy sprawdzać go podczas kolejnych treningów. Obiecał, że w tym tygodniu przyjedzie do Częstochowy.

Tylko do południa w Gnieźnie trenował kolejny nieobecny, Rafał Szombierski. - To był dopiero pierwszy jego trening, więc udział w rywalizacji spod taśmy mógł wiązać się ze zbyt dużym ryzykiem - tłumaczył Dymek. - Jednak cieszę się, że poważnie podchodzi do sprawy i przejechał 400 km po to, żeby możliwie szybko wznowić treningi na torze.

Źródło artykułu: