- W ostatnim tygodniu otrzymałem e-maila z informacją, co oczekuje się od zawodnika, jeśli chce on jeździć w reprezentacji. Nie mogę tego zaakceptować. Jednym z warunków jest pierwszeństwo reklam sponsorów reprezentacji na kombinezonie, a w zamian nie otrzymamy nic. Współpracuje z Martinem Hagonem (sponsor Lee Richardsona - przyp. red.) od ponad dziesięciu lat i wierzcie mi: zainwestował we mnie ogromne pieniądze. Bez takich ludzi nie można sobie wyobrazić jazdy na żużlu - powiedział Lee Richardson na łamach oficjalnej strony cyklu Grand Prix.
Zawodnik PGE Marmy Rzeszów uważa, że reprezentacji Wielkiej Brytanii nie stać na nawiązywanie równorzędnej walki z pozostałymi ekipami ze światowej czołówki. - W przyszłości nie wygramy nic, ponieważ nie jesteśmy wystarczająco dobrzy. To może trudne, co mówię, ale jestem realistą. Nie krytykuje nikogo konkretnie, ale nie mamy odpowiedniej klasy zawodników aby godnie rywalizować w zawodach międzynarodowych. Kiedy przeanalizujecie dokładnie, to jest trzech takich zawodników - Scott Nicholls, Chris Harris i ja. Nie widzę możliwości, żeby się to szybko zmieniło. Nie ma innych Brytyjczyków wykonujących swój zawodów co tydzień na odpowiednim międzynarodowym poziomie - stwierdził były uczestnik cyklu Grand Prix.
Richardson przyznał także, że wpływ na jego decyzję miały warunki finansowe. - Inną sprawą jest to, że w zeszłym roku poniosłem stratę 1500 funtów. Wysłałem prośbę o zwrot 2500 funtów, ale dostałem ją tylko z powrotem. Dodatkowo biorąc pod uwagę, że w trakcie Drużynowego Pucharu Świata nie mogłem startować w Polsce strata była jeszcze większa. Nigdy nie dostałem wyjaśnienia dlaczego nie dostałem całkowitego zwrotu kosztów - poinformował były już reprezentant Wielkiej Brytanii.
Przypomnijmy, ze w ubiegłorocznych zmaganiach o Drużynowy Puchar Świata Brytyjczycy zajęli czwarte miejsce. Wielką Brytanię w finale w Vojens reprezentowali Lee Richardson, Chris Harris, Scott Nicholls, Tai Woffinden i Simon Stead.