- Najważniejsze, że wygraliśmy drużynowo, bo po to pojechaliśmy. Ze swojego występu jestem jednak mniej zadowolony, bo w swoim drugim biegu upadłem jadąc na prowadzeniu - przyznał Zengota. - Na jednym z łuków założył się na mnie Australijczyk, szczepiliśmy się motocyklami i pojechaliśmy w bandę. Na szczęście nic mi się nie stało, jestem wprawdzie poobijany, ale do czwartku na MDMP się wykuruje - zapewnił. Zengi przyznał, że decyzja sędziego bardzo go zaskoczyła. - Widocznie sędzia był za daleko, albo wieżyczka była za nisko, a może miał za słabe okulary - powiedział z uśmiechem.
Mimo że przewaga punktowa Polaków była znaczna, zwycięstwo nie przyszło biało-czerwonym łatwo. - Zawody nie wyglądały tak, że uciekaliśmy ze startu i do mety. Ja musiałem się sporo namęczyć na trasie, żeby wywalczyć swoje punkty. Na szczęście od rana trenowaliśmy i wszyscy dopasowali się do toru - powiedział Zengota.
Żużlowiec ZKŻ-u liczy, że znajdzie się w składzie na finał. - Wprawdzie do finału pozostało jeszcze sporo czasu, ale oczywiście liczę, że znajdę się w składzie i pomogę drużynie wywalczyć złoty medal. Będę starał się w dalszym ciągu prezentować tak, aby w oczach trenera zasłużyć a powołanie - zakończył Zengota.