Trojanowski i Iversen narzekali na tor podczas finału KPE

SK Turbina Bałakowo wygrała Klubowy Puchar Europy w Miszkolcu. Kolejne miejsca zajęli gospodarze, Falubaz Zielona Góra i Szachtar Czerwonograd. W opinii wielu żużlowców, tor w sobotę był bardzo niebezpieczny.

Rafał Trojanowski z Szachtara dostrzegł też pozytywy w sobotnich zawodach. Polak cieszył się, że na stadion przyszło wielu kibiców. - Tor nie był dobry dla normalnego żużla. Było przyczepnie i ślisko. Próbowaliśmy różnych ustawień, ale nie da się walczyć na torze, gdy nie jest on normalnie przygotowany. Przyjechaliśmy tutaj ze składem, w którym było dwóch juniorów. Były tutaj lepsze zespoły, ale staraliśmy się ze wszystkich sił stanąć na podium. Startowałem tutaj miesiąc temu, ale tor był wtedy inny. Wtedy był normalny tor do jazdy na żużlu. Fajnie że na zawody przyszło tak wielu kibiców. Organizacja turnieju była także niezła - powiedział Trojanowski.

Jednym z zawodników, który zapoznał się z nawierzchnią toru był Niels Kristian Iversen. Jeździec Falubazu bardzo krytykował przygotowanie nawierzchni. - Warunki na torze nie były najlepsze. Całe szczęście, że nikt nie doznał tutaj kontuzji. Na tym torze nie można było dobrze jechać. W swoim pierwszym biegu upadłem, straciłem kontrolę nad motocyklem, ponieważ stan toru był zły. Słyszałem, że przez cały tydzień tutaj padało, więc tor był przyczepny. Myślę, że był trochę niebezpieczny. Nie jestem zadowolony ze swojej jazdy. Trzeba było jeździć ostrożnie z powodu tej nawierzchni. Gdyby warunki na torze były lepsze, zawody byłyby lepsze do oglądania. Byłoby więcej walki. Jestem trochę rozczarowany. Powinno być lepiej - stwierdził "PUK".

Bardzo groźnie wyglądał upadek Kiryła Cukanowa

Foto - Laszlo Papp

Komentarze (0)