- Ciśnienie wokół meczu było niezwykłe. Nerwy sprawiły, że dopiero teraz jestem w stanie przełknąć pierwszy dzisiejszego dnia posiłek. Lubelska drużyna, z resztą zgodnie z przewidywaniami, postawiła nam trudne warunki. To bardzo dobry i wyrównany zespół, choć akurat w tym meczu, na szczęście dla nas, nie wszyscy w szeregach rywala pojechali tak jak od nich oczekiwano. U moich zawodników przytrafiły się błędy, które zdarzyć się nie powinny. Mam tu na myśli straty pozycji wywalczonych na starcie, co nie przystoi w meczach na własnym torze. Do tego doszła złośliwość rzeczy martwych, ponieważ defekty zabrały nam sporo punktów. W trzynastym biegu pech dopadł Stanisława Burzę, gdy jeszcze przed wjazdem w ostatni łuk prowadził podwójnie z Łukaszem Jankowskim. Ta sytuacja dała jeszcze nadzieję rywalom, ale jak się okazało na krótko. Jestem w tej chwili bardzo szczęśliwy, czuję też ogromną ulgę - powiedział Rutecki.
Odchodząc od gorącej atmosfery niedzielnych zawodów Zdzisław Rutecki odniósł się także do triumfu Tomasza Golloba w tegorocznym cyklu Grand Prix, z którym to startował w barwach bydgoskiej Polonii na początku kariery nowego mistrza świata. - Brak sportowego szczęścia sprawił, że Tomek dopiero teraz sięgnął po tytuł, bo prawdę mówiąc powinien uczynić to już wcześniej i to nawet wielokrotnie. Coś jednak zawsze stawało na przeszkodzie. Teraz w Bydgoszczy, już na luzie, da zapewne popis jazdy swoim kibicom. Na tą chwilę zapracował jak nikt inny - podsumował opiekun łodzian.
Trener Rutecki po niedzielnym meczu