Skorpiony w Rybniku pojawiły się bez Roberta Miśkowiaka i Adama Skórnickiego w składzie. Nikomu nie trzeba zatem mówić, jak duże to osłabienie dla ekipy Mirosława Kowalika. Jego podopieczni walczyli jednak bardzo dzielnie. - Było widać, że walczyliśmy prawda? Bardzo cieszę się zatem z tego powodu - powiedział po meczu Norbert Kościuch, który w sześciu startach wywalczył 9 punktów i 3 bonusy.
Skorpiony walczyły niesamowicie. Po 8. biegach przegrywały zaledwie 25:23, a po 11. 36:30. To zupełnie niezły wynik jak na fakt, że przed spotkaniem poznaniaków skazywano na pożarcie, gdyż gospodarze do meczu przystąpili w niemal optymalnym zestawieniu. Zabrakło bowiem jedynie Nicolaia Klindta. Ostatecznie, po dobrym widowisku, Rekiny wygrały różnicą 12 oczek.
- Tak na moje oko i tak zrobiliśmy za mało punktów - komentował wynik Kościuch. - Myślę, że tych punktów mogło być spokojnie 45. Taka suma była do zrobienia na spokojnie. Ja pogubiłem za dużo punktów, moi koledzy też kilka stracili i dlatego nasz licznik zatrzymał się na liczbie 39.
Po porażce w Rybniku i dobrym spotkaniu nikt w ekipie PSŻ Lechma nie robił tragedii, ale sami zawodnicy liczyli zdecydowanie na więcej. - Myślę, że remis był w naszym zasięgu. Nie udało się, a szkoda. Na pewno postaramy się o to, żeby bonus pozostał w Poznaniu. Ja wręcz nie widzę innej opcji, jak bonus w dwumeczu dla naszego zespołu - dodał Kościuch.
Norbert Kościuch jest pewny, że po meczu z RKM ROW w Poznaniu uniesie ręce do góry w geście triumfu
Wychowanek leszczyńskiej Unii był jednym z liderów poznańskiego teamu w starciu w Rybniku. Obok niego najlepiej spisali się Mateusz Szczepaniak (12 punktów i bonus) oraz Rafał Trojanowski (10 punktów). Teraz można tylko gdybać, jaki wynik Skorpiony osiągnęłyby na Śląsku z "Miśkiem" oraz "Skórą" w składzie.
- Mamy w końcówce trochę, nazwałbym to, "pecha kadrowego". Do Rybnika przyjechaliśmy w mocno okrojonym składzie, co było widać. Nie muszę nawet się zastanawiać nad faktem, że gdybyśmy byli w pełnym składzie, to wynik oczywiście byłby inny. Być może byłby nawet taki sam jaki widzimy na tablicy wyników, ale w drugą stronę. Powalczyliśmy, zrobiliśmy 39 punktów w takim składzie, dlatego myślę, że wynik jest dobry - zakończył 26-letni Kościuch.