Szef teamu Wielkiej Brytanii, Rob Lyon wierzył, że Chris Harris udanie zastąpi w 17 biegu swojego kolegę z drużyny Simona Steada i wywalczy jako joker sześć punktów. Tak się jednak nie stało. Brytyjczyk zaspał na starcie i pozostała mu jedynie walka o trzecie miejsce z Kennethem Bjerre. Popularny "Bomber" na trzecim okrążeniu 17 biegu próbował minąć zawodnika Betardu Wrocław po zewnętrznej, zanotował jednak uślizg i uderzył w bandę. Wydawało się, że pomiędzy obydwoma zawodnikami doszło do kontaktu. Kenneth Bjerre nie zmienił jednak swojej linii jazdy, stąd sędzia zawodów, Craig Ackroyd wykluczył z powtórki Mistrza Wielkiej Brytanii - Chrisa Harrisa.
- Jesteśmy załamani, ale taki jest żużel. Joker niestety nie wypalił i teraz już nic z tym nie możemy zrobić - powiedział tuż po niedzielnych zawodach przybity zawodnik Marmy Hadykówki Rzeszów. - To był po prostu pojedynek w ścisłym kontakcie. Myślę jednak, że sędzia podjął słuszną decyzję wykluczając mnie z powtórki 17 biegu. Uważam, że był tam pomiędzy nami nieznaczny kontakt, który prawdopodobnie wytrącił mnie z równowagi. To był finał Drużynowego Pucharu Świata i nikt nie miał zamiaru odpuszczać - dodał jeździec Coventry Bees.
Szanse na zdobycie medalu przez zespół z Wielkiej Brytanii zostały zaprzepaszczone. Rob Lyon nie załamywał jednak rąk i tuż po zakończonym turnieju próbował podnieść swój zespół na duchu. Chris Harris nie krył zadowolenia z atmosfery, która panowała w obozie brytyjskiego menadżera. - Mamy ducha walki, przyjechaliśmy tutaj by wygrać. Niestety nie udało się. Jesteśmy przybici, bo ostatecznie straciliśmy szanse na podium. Myślę, że przed nami jest jednak udana przyszłość. Rob Lyon ma na czym się opierać i budować naszą drużynę. Po prostu potrzebowaliśmy trochę więcej szczęścia, niestety tego szczęścia zabrakło nam w niedzielę - zakończył Chris Harris.