Kwestia tylko, czy stać nas na dobry wynik - komentarze po meczu Lotos Wybrzeże Gdańsk - Start Gniezno

Lotos Wybrzeże Gdańsk pewnie pokonał Start Gniezno 51:39 i do rundy finałowej awansowało z pierwszego miejsca. Po spotkaniu wypowiedzieli się zawodnicy i trenerzy obu zespołów. Przedstawiciele pokonanej drużyny potwierdzili, że to Wybrzeże było lepsze.

Stanisław Chomski (trener Lotosu Wybrzeże Gdańsk): Każdy trener nie po to prowadzi zespół, aby woził ogony. Kwestia tylko, czy stać nas na dobry wynik. Musimy usiąść i poznać odpowiedź w ciągu dwóch dni, czy jest sens walczyć o ligę i czy jest potencjał. Wynik leży na torze. Choćby w Rzeszowie Max nie wygrał biegu, a co mu przeszkadzało? Byliśmy w korzystniejszej sytuacji, ale w programie od początku był Gafurow i wszystko wskazywało na to, że Rosja awansuje do finału DPŚ. Nikt też się nie spodziewał, że mecz będzie o dziewiątej rano. Fishera nie było nawet w awizowanym składzie, a nam nie dojechał Kroner, który też zdobyłby punkty. Szczęście było i nie mówię że jesteśmy najmocniejsi. Okoliczności nam sprzyjały, niech się martwią inni.

Dawid Stachyra (Lotos Wybrzeże Gdańsk): Od początku roku trzymam równą formę. Zdarzają się co prawda wpadki, ale jest to nieuniknione. Bywały gorsze mecze, jak w domu z Poznaniem, a także w Gnieźnie i w Daugavpils. Moje punkty są przydatne dla drużyny i cieszę się ze swojej postawy.

Paweł Hlib (Lotos Wybrzeże Gdańsk): Od początku sezonu nawet nie mam remontów. Nie chodzi jednak tylko o to, mam dużo problemów na głowie. Cieszy mnie to, że drużyna wygrała, ale moja postawa na torze jest za bardzo przygnębiająca. Mam trochę wolnego i muszę się odizolować od żużla i odpocząć. W Rybniku było widać, że moje motory jadą na twardszych torach. Nie mają one jednak tyle mocy ile bym chciał. W ostatnim biegu pojechałem nawet na motorze Krystiana Pieszczka i popełniłem błąd, którego nie powinienem popełnić i wyprzedził mnie Mirek Jabłoński. Czekają nas dwa tygodnie wolnego i zarząd musi stanąć na wysokości zadania. Jeżeli mamy awansować i utrzymać pierwsze miejsce, to i zarząd musi się postarać, bo w przeciwnym wypadku będzie ciężko. Przed sezonem by nikt nie powiedział, że będziemy kończyć ligę na pierwszym miejscu. To jest sport, różnie bywa.

Thomas H. Jonasson (Lotos Wybrzeże Gdańsk): Bardzo się cieszę, na torze w Gdańsku jeździ mi się świetnie. Wiem już jak należy na nim się zachowywać, jakie ścieżki wybierać. Oby tak dalej. Owszem, do czwórki dostaliśmy się dosyć szczęśliwie, ale nie zmienia to faktu, że pracowaliśmy bardzo, bardzo ciężko. Atmosfera w naszym zespole ani na moment nie uległa zepsucia. Mamy w Gdańsku bardzo fajną paczkę i całą drużyną zapracowaliśmy na sukces.

Mateusz Lampkowski (Lotos Wybrzeże Gdańsk): Jechałem dzisiaj na nowiutkim, pożyczonym silniku, ale od kogo, zachowam dla siebie. Cieszę się bardzo z dzisiejszego występu, bo teraz wiem, że moja słaba dyspozycja w tym sezonie spowodowana była przede wszystkim sprzętem. Na swoich silnikach na pewno bym nie wygrał dzisiaj dwóch biegów. Jesteśmy w czwórce i mam nadzieję, że wszystko będzie układać korzystnie zarówno dal mnie jak i zespołu. Chcemy jechać, chcemy walczyć. Jesteśmy młodym ambitnym zespołem.

Leon Kujawski (trener Startu Gniezno): Moi zawodnicy nabrali w drugiej części spotkania trochę wiary w siebie. Gdyby mecz zaczął się teraz, to wynik byłby inny. Czy będzie lepiej w kolejnym spotkaniu? Zawsze trzeba poprawiać słabe wyniki. Chcemy pokazać się w finałowej rundzie z dobrej strony.

Peter Ljung (Start Gniezno): W środku sezonu może i ta porażka nie byłaby dla nas tragedią, ale w obecnej sytuacji jest ciężka do strawienia. Postaramy się odegrać w rundzie finałowej. Tor był dzisiaj dobrze przygotowany, nie sprawiał problemów. Szkoda, że nie byliśmy w stanie wygrać, ale gospodarze byli wyraźnie lepszym zespołem.

Krzysztof Jabłoński (Start Gniezno): W Gdańsku kibice przywitali mnie bardzo miło, ale szczerze mówiąc, w ogóle nie byłem tym zaskoczony. Z gdańskimi fanami od lat żyję w dobrej komitywie i tutaj nic się nie zmieniło.

Mirosław Jabłoński (Start Gniezno): Trochę za nerwowe były te zawody, dużo nietrafnych zmian. Po pierwszym biegu wystarczyło zrobić lekką korektę z motocyklem, a zmieniłem motor. Była tragedia, przyjechałem czwarty a to nie powinno się mi przytrafiać. Potem było już lepiej, ale tor się ciągle zmieniał i trzeba było szybko reagować. Taki jest żużel.

Źródło artykułu: