- To były bardzo ciężkie zawody. Zwycięstwo, a nawet sam awans do finału nie przyszły nam łatwo. W pewnym momencie traciliśmy już do rywali 7 punktów. Zajmowaliśmy trzecie miejsce i byliśmy poza finałem. Po pierwszej serii barażu zrobiliśmy szybką naradę w naszej ekipie. Zmobilizowaliśmy się jeszcze bardziej, wymieniliśmy spostrzeżenia i wyciągnęliśmy wnioski z popełnionych na początku błędów. Jestem bardzo szczęśliwy, że druga faza zawodów potoczyła się tak dobrze dla nas i awansowaliśmy do finału. Droga do niego naprawdę nie była łatwa - podsumował czwartkowy baraż Nicolai Klindt.
Duńczycy, choć osłabieni brakiem trzykrotnego mistrza świata, Nickiego Pedersena nadal wymieniani są - obok Polaków - jako faworyci do zdobycia Drużynowego Pucharu Świata. - Zwycięstwo w barażu było nam bardzo potrzebne. Na pewno podniosło to morale w naszej drużynie. Duch w zespole jest wielki i jesteśmy gotowi do największych wyzwań. Pokazaliśmy wszystkim, że potrafimy się pozbierać. Nawet po słabym początku, ani przez moment nie zwątpiliśmy, że jesteśmy w stanie nie tylko awansować, ale i wygrać ten baraż. Wierzymy także w sukces w sobotnim finale - dodaje Klindt.
W półfinale w Gorzowie Polacy startowali na swoim torze. W sobotnim finale atut w postaci własnego obiektu będą mieli Duńczycy. Czy to będzie decydujące w walce o główne trofeum? - Myślę, że będziemy mieli przewagę swojego toru. To niewątpliwie będzie nasz atut. Nie zapominajmy jednak, że jesteśmy osłabieni. Polacy pojadą w komplecie i są naprawdę w niezłej formie. Zgadzam się z opiniami, że to właśnie reprezentacja Polski jest faworytem do złotego medalu. Gdybyśmy startowali z Nicki Pedersenem, pewnie to Duńczyków wymieniano by na pierwszym miejscu. W sobotę rywalizacja rozpoczyna się jednak od nowa. Zapominamy o półfinału i o barażu. Rozpoczynamy walkę od zera. Wszystko się może zdarzyć - zapowiada Nicolai Klindt.
Organizatorzy drżą o pogodę na sobotni finał. - To nie byłoby Vojens, gdyby tutaj nie padało - mówią złośliwi. Pytanie tylko, czy deszcz może wypaczyć rywalizację na torze. - Wiem, że prognozy przewidują opady deszczu. Zobaczymy czy rzeczywiście się sprawdzą. Lepiej, żeby nie padało, a rywalizacja mogła odbyć się w normalnych warunkach – uważa Klindt. Bez względu na pogodę w sobotni wieczór na kameralnym stadionie w Vojens będzie znacznie więcej kibiców niż na czwartkowym barażu. - Liczymy na 15 tysięcy widzów, a może przyjdzie nawet więcej. Chciałbym, aby stadion wypełnił się w komplecie 20 tysiącami kibiców. Doping będziemy mieli cudowny. Postaramy się nie zawieść oczekiwań naszych fanów - kończy najmłodszy w ekipie gospodarzy.