W Gnieźnie Adrian Szewczykowski zaprezentował się tylko dwukrotnie. Już w piątym biegu w jadącego na prowadzeniu wychowanka Stali Gorzów wjechał Kamil Adamczewski. Jak ten bieg wspomina poszkodowany? - Przyznam szczerze, że na dobrą sprawę nic z tego biegu nie pamiętam. Również z tego co się działo po biegu i jak dojechałem do szpitala także nic nie pamiętam. Wiem tylko, że wygrałem start w tym biegu. Dalej w zasadzie nie wiem co się działo. Znam ten bieg tylko z opowieści - relacjonuje "Adik".
Jak więc ten feralny bieg wyglądał w opowieściach osób, które były na tych zawodach? - Jechałem pierwszy, był drugi łuk i na wyjściu jechałem po wewnętrznej, a Adamczewskiego wyprostowało i z pełnym impetem uderzył we mnie - dodaje Szewczykowski.
Adrian Szewczykowski jeszcze tego samego dnia opuścił miejscowy szpital. Po wyjściu ze szpitala przyznawał, że nie ma żadnych złamań. Jak wygląda stan zdrowia "Adika" na drugi dzień? - Obecnie, wiadomo jak to na drugi dzień, wszystko boli. Straciłem świadomość tego co się stało, dlatego najbardziej boli głowa. Miałem także trochę problemów z ręką. To są główne rzeczy, które mi dolegają. Nie ma żadnych złamań, ani większych urazów. Myślę, że jak najszybciej, w miarę możliwości, wrócę do pełnej dyspozycji - opowiada junior reprezentujący barwy poznańskich Skorpionów. - Byłem już w centrum rehabilitacyjnym, żeby tą rękę jak najszybciej doprowadzić do pełnej sprawności i na kolejne dni też już jestem umówiony - dodaje.
W najbliższą niedzielę drużyna z Poznania po ligowe punkty wybiera się do węgierskiego Miszkolca. "Adik" jest już po rozmowie z trenerem Mirosławem Kowalikiem, jednak ostateczną decyzję czy wystąpi w tym meczu podejmie w czwartek. - Decyzja co do startu na pewno nastąpi w czwartek. Chciałbym jechać, ale po dzisiejszym dniu na pewno nie mogę powiedzieć, czy byłbym w stanie jechać. Tak jak dzisiaj się czuję to na pewno w pewien sposób uniemożliwiło by mi jazdę. Chciałbym jechać w tym meczu. Zdaję sobie też sprawę, że żeby jechać to trzeba być w pełni gotowym i przygotowanym. W czwartek z pełną odpowiedzialnością będę mógł powiedzieć czy chcę jechać czy nie - zaznacza wychowanek "żółto-niebieskich".
W zawodach w Gnieźnie w barwach Stali Gorzów bardzo dobrze zaprezentował się Bartosz Zmarzlik. Młody reprezentant drużyny z Gorzowa w tym roku zdał egzamin licencyjny i od samego początku bardzo dobrze prezentuje się w zawodach młodzieżowych. Co o młodszym z braci Zmarzlików może powiedzieć Adrian Szewczykowski, który tego 15 latka mógł obserwować już od kilku lat? - Na pewno Bartek jest zawodnikiem, który ma wielkie predyspozycje i możliwości do tego, żeby zrobić dużą karierę. Uważam, że już teraz, mając 15 lat, robi duże postępy i wygrywa z zawodnikami, którzy jeżdżą już kilka lat po licencji. Nie należy jednak tego zawodnika jakoś bardzo wywyższać i przede wszystkim nie należy wywierać na nim presji. On po prostu musi się rozwijać, a takie okrzykiwanie go mistrzem świata, jak już niektórzy mówią, to jest zdecydowanie za wcześnie - zakończył zawodnik Skorpionów.