Szymon Kiełbasa już w biegu inauguracyjnym pojedynku gorzowskiej Stali z tarnowskimi Jaskółkami zanotował upadek na drugim okrążeniu. Co się wydarzyło w tym biegu? - Nic się nie stało. Źle wyszedłem ze startu. Później na trasie przeciwnicy mnie hamowali, parę razy przymknąłem gaz. Miałem strasznie mocny motocykl, wytargało mnie na wejściu w łuk i upadłem. Niepotrzebnie zamknąłem gaz. Nie zmieściłem się, myślałem, że się uratuję, jednak nie dałem rady. To było tak, że na prędkości 2kmh po prostu przyhaczyłem o bandę - relacjonuje młody tarnowianin. - Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło, w powtórce Martin przywiózł trójkę - dodaje.
Zawodnik gości miał okazję do startu jeszcze dwukrotnie podczas tego spotkania, jednak punktu nie zdobył. Jaki jest tego powód? - Nie wiem co się ze mną dzieje. Dawniej kochałem takie przyczepne tory, a teraz co pojedziemy na zawody to nie mogę sobie poradzić. Mam dość spore problemy. Na twardym raz mi się uda, raz się nie uda. Na przyczepnym po prostu chcę sobie zęby wybić - przyznaje Kiełbasa.
Czy te problemy młodego zawodnika spowodowane są kłopotami sprzętowymi, czy może problem siedzi w głowie zawodnika? - Nie wiem czy to jest we mnie, czy w motocyklach. Na razie sobie nie radzę na przyczepnych torach. Dawniej jak był start przyczepny, później tor troszeczkę trzymał jak tutaj w Gorzowie to zawsze mi się bardzo dobrze jeździło, a teraz jadę jak kaleka. Będę próbował robić jakieś zmiany żeby było dobrze - zakończył Szymon Kiełbasa.