Grzegorz Zengota: Liczyłem na ten pierwszy komplet

Grzegorz Zengota zdobywając 11 punktów podczas pojedynku z częstochowskimi "Lwami" walnie przyczynił się do wysokiej wygranej swojej drużyny. Po zakończonym pojedynku nie ukrywał zadowolenia z wyniku oraz awansu w RK IMŚ. Oto jak podsumował swój występ wychowanek zielonogórskiej drużyny.

- Myślę, że było w porządku. 11 punktów to przyzwoity wynik. Oczywiście liczyłem w końcu na ten pierwszy komplet, ale nie wyszło, znowu się nie udało. Cały czas czekam z niecierpliwością na zawody, które pozwolą zdobyć mi tak pokaźną ilość punktów. Myślę, że było w porządku. Drużynowo może nie byliśmy jakimś pewniakiem w tych zawodach, bo i Rune Holta i Jonas Davidsson pokazywali ząb i potrafili z nami wygrywać. Mimo wszystko uważam, że było przyzwoicie. Nie wydaje mi się, że to były takie łatwe zawody. Było widać momentami, że jest ciężko. Ten upadek Grega oraz nie najlepsza jazda Freda pokazały, że czegoś jeszcze brakuje. Mam nadzieję, że do niedzielnego meczu te błędy wykluczymy i każdy z nas będzie w stanie zdobywać punkty na wyższym poziomie, a jeśli nam się to uda zrobić to jesteśmy w stanie powalczyć o zwycięstwo. A jeśli będzie wszystko ok to nawet o bonus ale to są już plany dalekosiężne - skomentował żużlowiec Falubazu Zielona Góra.

Czy zdaniem Zengiego 18 punktów przewagi wystarczy na zdobycie bonusa? - Zobaczymy, będziemy walczyć. Myślę, że jesteśmy w stanie tego bonusa wywieść, ale mam nadzieję, że pokusimy się także o zwycięstwo - odpowiedział.

W sobotę we włoskim Terenzano odbyła się Runda Kwalifikacyjna Indywidualnych Mistrzostw Świata. Grzegorz Zengota wywalczył tam awans, zajmując siódme miejsce. Jak ocenił swój występ? - W Terenzano decydowały o dobrym występie przede wszystkim dobre pola startowe. W moim wypadku ja zaczynałem z zewnętrznych pól, które były najgorsze. Było przez to kilka niespodzianek. W momencie kiedy ktoś wygrywał start z pola wewnętrznego i trzymał prawidłowo pole to nic się temu nie dało zaradzić bez względu na to czy byłby to Argentyńczyk czy Włoch. Mimo wszystko to były emocje. Eliminacji się nie wygrywa, wygrywa się finały. A ja w tej rundzie awansowałem dalej - dodał "Zengi".

Czy Grzegorzowi marzą się już występy w najlepszej światowej elicie? - Będę robił wszystko co w mojej mocy aby wejść do finału GP Challange i tam zobaczymy. Na razie staram się walczyć. Mam jednak nadzieję, że wejdę do finału i tam, jak Bóg pozwoli - chciałbym stanąć na podium. Będę jechał swoje. Jeśli awansuję to znaczy, że GP jest w moim zasięgu, jeśli nie - to znaczy, że będę musiał jeszcze poczekać - podsumował zawodnik.

Podczas sobotnich eliminacji zawodnicy startowali na nowych tłumikach. Co sądzi na ten temat Zengota? - Przed sezonem kiedy pojechaliśmy do Gorican, tylko raz na nich startowałem. Wtedy wydawało się, że będziemy tylko i wyłącznie na tych tłumikach musieli startować także w lidze. Ja wsiadłem tylko raz i po zjechaniu z toru powiedziałem, że już nie wyjadę na tych tłumikach. Poprosiłem, by mi założyć stary tłumik, bo na tym jechać się nie da. Podczas eliminacji miałem troszkę niespodziankę. Dobrze, że był trening bo trzeba było zmienić kilka przełożeń. Ten motocykl nie dość, że chodzi jak motorynka to jeszcze ciężko dobrać do niego jakiekolwiek przełożenia. Zjeżdżałem po wyścigu i miałem problem, bo nie wiedziałem jakie przełożenia zastosować. Czy ten motocykl jest za mocny, czy za słaby. To jest jedna wielka zagadka. Dobrze, że mam te eliminacje już za sobą, bo to były ciężki zawody. Teraz przede mną półfinał. Oby nie trafić na Togliatti bo to bardzo daleko. Chciałbym, żeby trafiło na Ostrów, bo tam jestem w stanie powalczyć o awans do finału - zakończył.

Wywiad przeprowadzili: Jakub Sobczak oraz Ewelina Bielawska.

Komentarze (0)