Ireneusz Kwieciński: Moi zawodnicy nie podłączyli się do walki

Brak ambicji wśród zawodników był zdaniem Ireneusza Kwiecińskiego jednym z powodów kolejnej porażki KSM Krosno. W minioną niedzielę drużyna z Podkarpacia przegrała z Orłem Łódź 68:22.

Przegrywając w Łodzi krośnianie ponieśli już szóstą porażkę w tym sezonie. Jak dotąd wygrali tylko jeden mecz, pokonując u siebie Holdikom Ostrovię Ostrów. Trener Wilków nie krył po niedzielnym pojedynku niezadowolenia postawą swoich podopiecznych. - Bardzo słaba postawa naszych zawodników, kompletnie sobie nie radzili na trudnym, dziurawym torze. Zero woli walki. Ireneusz Kwieciński miał także duże zastrzeżenia do stanu łódzkiego toru. - Zespół nie podzielił się na zawodników punktujących i nie punktujących tylko na zawodników, którzy pokonywali łuki płynnie i na tych, którzy sobie kompletnie nie radzili. Tak na przyszłość - niech mi nikt nie mówi, że w Krośnie jest dziurawy tor. To, co dzisiaj zobaczyłem po pierwszym biegu, to dziwię się trenerowi i działaczom, że mając przewagę sprzętową i personalną nad nami jeszcze potrafią zrobić coś takiego. Wiadomo, że oni będą się lepiej czuli na tych dziurach trenując u siebie aniżeli przyjezdni, ale trzeba zachować zdrowy rozsądek, żeby było w miarę bezpiecznie. Tylko dlatego było mało upadków, że moi zawodnicy się nie podłączyli do walki.

O tym, że tor sprawiał przyjezdnym problemy świadczy niewielki dorobek punktowy wszystkich zawodników. Dobrze na nierównej nawierzchni czuł się chyba jedynie Jan Jaros, który mimo niewielkiej ilości punktów po spotkaniu mówił, że jazda na wymagającym torze sprawiała mu przyjemność. Pozostali krośnianie nie radzili sobie na nim zbyt dobrze. - Już nie wspomnę o zawodnikach młodzieżowych - mówił szkoleniowiec KSM. - Było widać po defektach tylnych kół. Nawet Grzesiek Knapp, który dojeżdżał do mety miał trzy czy cztery kapcie. Tak samo miał Adrian Osmólski. To wynika właśnie z dziurawego toru.

Do Łodzi krośnianie przyjechali w nie najsilniejszym składzie, z tylko jednym obcokrajowcem Janem Jarosem. Zabrakło między innymi Kennetha Hansena i Madsa Korneliussena. - Dzisiejszy skład był niejako odzwierciedleniem naszej sytuacji finansowej. Oczywiście mogłem powołać na mecz Hansena, Korneliussena i innych teoretycznie lepszych zawodników, ale też powinienem się wykazać zrozumieniem, jeśli działacze stwierdzili, że sytuacja nie jest wesoła. Lepiej jest znaleźć pieniądze i ściągnąć ten teoretycznie najmocniejszy skład na spotkania u siebie, które mam nadzieję, że będziemy wygrywać - wyjaśnił trener Wilków.

Po siedmiu rozegranych meczach drużyna z Krosna zajmuje ostatnie miejsce w tabeli. - Wypada przeprosić kibiców. Na pewno musimy wyciągnąć wnioski, nastawić się na mecze u siebie, które musimy wygrywać - mówił Kwieciński. W następnym spotkaniu, który rozegrany zostanie 13 czerwca, drużyna KSM na własnym torze podejmować będzie Kolejarza Opole. Mecz ten będzie dla krośnian szansą na zdobycie kolejnych punktów w tym sezonie.

Źródło artykułu: