- To był wyścig naprawdę pełen historii, taki, który jeszcze nigdy w życiu mi się nie przytrafił. Jak teraz o tym myślę, to się śmieję z tego - przyznał po zawodach Adrian Szewczykowski.
- Dobrze, że to były takie zawody, a nie inne. Punktów w tym biegu nie straciłem, ale mogłem stracić ważne punkty, gdyby to był turniej o wyższej randze - dodaje "Adik".
- Kacper Gomólski na starcie przewrócił się. Ja byłem święcie przekonany, że bieg jest przerwany. Pokazywałem do Damian Celmera jak Kacpra podniosło, machałem mu ręką - relacjonuje zawodnik. - Później patrzę, a jeden z zawodników Gniezna pojechał dalej, w tym samym czasie Kacper się podniósł i również zaczął jechać. Dopiero, gdy Gomólski ruszył to odkręciłem manetkę - dodaje Adrian.
- Powinniśmy z Damianem jechać dalej, nie zwalniać tempa. Jest to błąd karygodny, więcej się to na pewno nie powtórzy z mojej strony - zakończył "Adik".
W gonitwie 12. zaraz po starcie podniosło motocykl Kacpra Gomólskiego, który zanotował upadek. W tym czasie pozostali zawodnicy zwolnili oglądając się za siebie. Marcin Wawrzyniak, drugi z reprezentantów Startu Gniezno, jechał dalej, ponieważ bieg nie został przerwany. Gdy Adrian Szewczykowski oraz Damian Celmer zobaczyli, że Gomólski się pozbierał ruszyli w pogoń za Wawrzyniakiem. Ostatecznie Szewczykowski dogonił i wyprzedził reprezentanta drużyny z Gniezna.
Przypomnijmy, że zawody w Gorzowie Wielkopolskim zostały przerwane po 14. biegach z powodu opadów deszczu.