- Drużyna jedzie super, mecz wygrany, mój wynik fajny… Do szczęścia nic więcej mi nie jest potrzebne - mówił po meczu Norbert Kościuch. - Mam ogromną nadzieję, że atmosfera, którą mamy w zespole, utrzyma się do końca sezonu, bo jest naprawdę wspaniała - dodał Norbi, który nie tylko był najskuteczniejszym zawodnikiem spotkania, ale również przeprowadził najładniejszą akcję pojedynku, gdy w ostatnim biegu z trzeciego miejsca przedarł się na czoło stawki. - O to chodzi w żużlu! Wykorzystałem moc motocykla, prędkość, którą złapałem na wyjściu i się udało - wyjaśnił.
Akcja Norbiego była niestety wyjątkiem w tym raczej mało interesującym spotkaniu. Zdaniem żużlowca winę za taki stan rzeczy na pewno nie ponosi tor. - Był podobny do tego, który był na Gnieźnie, ale oczywiście nie da się przygotować dokładnie takiego samego, szczególnie, że pogoda przez ostatnie dni nie była najlepsza. Były dziś małe wyrwy, ale to nic poważnego i winna była pogoda. Ludzie, którzy przygotowali nawierzchnię kolejny raz zasłużyli na słowa uznania - ocenił Kościuch.
W miniony czwartek wychowanek Unii Leszno rozpoczął swój piaty sezon w szwedzkiej Allsvenskan. Jego Ornarna pokonała Griparnę 50:46, a Norbi zdobył 8 punktów. - Mecz był w kratkę, zrobiłem dużo błędów i 4 punkty straciłem na trasie. Sprzęt nie miałem do końca spasowany i przez to nie czułem się do końca pewnie. Dobrze, że drużyna wygrała, a i moje punkty się do tego przyczyniły - powiedział.
Ornarna Mariestad od kilku lat bezskutecznie próbuje dostać się do Elitserien, w ubiegłym roku awans drużyna przegrała w biegu dodatkowym. - Najpierw chcemy dostać się do czwórki, a potem zobaczymy na co pozwolą rywale. Na pewno nie brakuje nam ambicji, klub od kilku lat jest na to gotowy. Miejmy nadzieję, że w tym roku nie zabraknie nam niczego - zakończył lider Skorpionów.