- Spodziewaliśmy się trudnego pojedynku. Okazało się, że wyzwanie było dla nas zbyt trudne. Nie spodziewałem się, że przegramy i to w takich rozmiarach. Żużel w pierwszoligowym wydaniu się trochę zmienił. Wszyscy będą teraz mocni u siebie. Potwierdziliśmy to u siebie z Rzeszowem. Po tym meczu nie jechaliśmy do Poznania z marnymi szansami na sukces. Tymczasem zostaliśmy mocno zbici. W tym roku będzie bardzo ciężko wygrywać na wyjazdach. Każdy świetnie wykorzystuje swój tor. W moim przekonaniu wszystko będzie funkcjonować na zasadzie: dom - wygrana, wyjazd - jak się uda, a do tego łapanie punktów bonusowych. A co do dzisiejszego meczu, to fakty są takie, że Poznań nas zdeklasował - podsumował niedzielne spotkanie na Golęcinie, Dawid Stachyra.
Zdaniem zawodnika gdańskiego klubu, w obliczu tak wysokiej porażki w stolicy Wielkopolski będzie niesłychanie ciężko o wywalczenie punktu bonusowego w dwumeczu. - Patrząc realnie szanse na bonus są małe. Wynik jest dość konkretny. Naprawdę ciężko o jakieś optymistyczne prognozy przed meczem rewanżowym. Na pewno będziemy starali się w Gdańsku od pierwszego biegu budować przewagę. Zrobimy wszystko co w naszej mocy, ale uważam, że jeśli nam się uda, będzie to jakiś cud - przyznaje.
W niedzielę w zespole z Gdańska zawiódł nawet lider tej drużyny, Magnus Zetterstroem. - Dziś nawet najlepsi jak "Zorro" nie mogli dać sobie rady na poznańskim torze. Sam miałem dużo problemów. Mój motocykl zachowywał się bardzo dziwnie. Po pierwszych metrach byłem równo z rywalami, a później motor nagle słabł. Przeciwnicy jechali do przodu, a my staliśmy w miejscu. Każdy z nas miał tego dnia podobne objawy. Z pewnością jest to kwestia spasowania do tutejszej nawierzchni. Widać, że gospodarze w pełni wykorzystują to, że jeżdżą tu na co dzień. My przyjeżdżamy tutaj raz do roku. Uważam jednak, że role się odwrócą w rewanżu i poznaniacy będą mieć bardzo ciężko w Gdańsku. Jak już powiedziałem, żużel będzie odbywał się teraz na innych zasadach i drużynom przyjezdnym ciężko będzie osiągnąć coś u gospodarza - kończy Stachyra.