Nadzieja niespełna 25-letniego jeźdźca nie jest bezpodstawna, ponieważ w ubiegłym sezonie uplasował się on przed własną publicznością na znakomitej 3. pozycji. Szwed marzy również o powrocie do GP w roli stałego uczestnika, którym był w latach 2005-2007 i wspięciu się na żużlowy szczyt. - Oczywiście, że chciałbym powrócić do Grand Prix. Najpierw jednak muszę się zakwalifikować, a dopiero później będę wyznaczał sobie kolejne cele - powiedział Lindbaeck.
W ubiegłym sezonie zawodnik Gryfów korzystał z porad legendarnego Tony'ego Rickardssona, dzięki czemu odzyskał utracony przed kilkoma laty "błysk". W tym roku Antonio poczuł natomiast, że przyszedł czas na wzięcie wszystkich spraw we własne ręce. - Nigdy wcześniej nie czułem takiej stabilizacji. Bardzo wiele nauczyłem się od Tony'ego - mam teraz kontrolę nad mnóstwem rzeczy, lepszy kontakt z mechanikami oraz lepszy sprzęt. Mój team funkcjonuje znakomicie - dodał Szwed.
W ojczyźnie młody żużlowiec reprezentuje barwy Piraterny Motala, gdzie pełni rolę jednego z liderów. - Do tej pory mieliśmy skład, który z każdym mógł zarówno wygrać, jak i przegrać. Właśnie dlatego kierownictwo zdecydowało się na zatrudnienie Grega Hancocka, który powinien zagwarantować pewną stabilizację i zdjąć część presji ciążącej na mnie oraz Jonasie Davidssonie - zakończył Lindbaeck.
Przypomnijmy, że Antonio Lindbaeck przed podpisaniem kontraktu z zespołem z Bydgoszczy reprezentował barwy klubów z 3. innych polskich miast: Wrocławia, Częstochowy oraz Rybnika.