Niezwykłego pecha mają drużyny ścigające się w obecnym sezonie na torze w Rzeszowie. W poprzednich meczach organizatorzy z trudem po opadach deszczu doprowadzali rzeszowski owal przyzwoitego stanu, co i tak odbiło się na jakości widowiska. 4 maja pogoda już nie była na tyle łaskawa. Na dwadzieścia minut przed rozpoczęciem spotkania rozpadało się nad torem w Rzeszowie. Sędzia zawodów, Marek Wojaczek, nie zauważając poprawy pogody był zmuszony odwołać mecz.
Po decyzji sędziego obie drużyny rozważały różne terminy rozegrania meczu, po czym, ale szybko doszły do porozumienia. - Pojedziemy 6 czerwca. Bardzo trudno był wybrać dogodny termin, gdyż zawodnicy jeżdżą w wielu ligach i mają dużo spotkań - powiedziała prezes Marmy Polskie folie Rzeszów - Marta Półtorak. - W tym terminie mogą jechać wszyscy reprezentanci obu klubów. Jedynie kontuzja może wykluczyć któregoś z nich - podkreśliła szefowa rzeszowskiego żużla.
Najwięcej problemów w ustalaniu daty spotkania wywołała sprawa Nickiego Pedersena, który dzień przed nowym terminem meczu Marma – Złomrex ma mecz w lidze rosyjskiej. Duńczyk jeździ w barwach Mega Łady Togliatti, która 5 czerwca podejmować będzie Saławat Saławat. - Czekaliśmy jeszcze na potwierdzenie tego, czy Nicki zdąży na mecz w Rzeszowie. Szukaliśmy połączenia lotniczego dla niego - mówił prezes częstochowskiego klubu, Marian Maślanka.
Podejście obu klubów do sposobu rozegrania meczu jest godne uwagi, gdyż obu zespołom zależało na tym, aby mecz odbył się w optymalnych składach. - Jeżeli dwa zespoły chcą się porozumieć, to dobra datę można znaleźć - podsumowała Marta Półtorak.