Utalentowany 24-latek w lidze polskiej nie był pierwszoplanową postacią, ale za to na Wyspach został on prawdziwym królem. "Fredka" wraz z Wolverhampton Wolves zwyciężył bowiem w zmaganiach Elite League, a dzięki wykręceniu KSM w wysokości 10,43 pkt. wybrano go jeźdźcem roku tej najlepszej ligi żużlowej w Zjednoczonym Królestwie. - Moja średnia oczywiście jest bardzo wysoka i niezwykle trudno będzie mi ją w przyszłym sezonie poprawić. Zawsze jednak może być lepiej, a ja jako żużlowiec muszę się jeszcze wiele nauczyć - powiedział Lindgren.
Niedawno informowaliśmy, że "Fredka" zrezygnował ze statusu fabrycznego jeźdźca Jawy, i że w nadchodzącym sezonie 24-latek będzie korzystał dodatkowo z silników włoskiej stajni GM. - Nie przedłużyłem kontraktu z Jawą, ponieważ chcę mieć szersze pole manewru. Na początek sezonu będę miał przygotowane najlepsze czeskie silniki z ubiegłego roku plus kilka włoskich konstrukcji w celu sprawdzenia jak będą się one sprawować. Problem nie tkwi w mocy silników Jawy, ponieważ one wydają się być mocniejsze od GM-ów, ale w tym, do jakich torów są one przystosowane. Większość międzynarodowych imprez rozgrywanych jest na owalach równych i twardych, które przecież od zawsze były moją zmorą - dodał Szwed.
Sezon 2010 będzie dla Lindgrena trzecim w karierze spędzonym w cyklu Grand Prix. Indywidualnymi Mistrzostwami Świata od początku ich powstania zarządzał Duńczyk Ole Olsen, ale przyszłoroczne zmagania odbędą się już pod przewodnictwem nowego dyrektora, Tony'ego Olssona, który jest rodakiem Fredrika. - Nie wiem, jakie są plany Tony'ego, ale na pewno zapowiada się niezwykle ciekawy sezon. Myślę również, że Ole odwalił kawał dobrej roboty, bo bez niego GP nie byłby w miejscu, w którym znajduje się w tej chwili - zakończył "Fredka".
Przypomnijmy, że w roku 2010 Fredrik Lindgren będzie przywdziewał plastrony Falubazu Zielona Góra, Dackarny Malilla oraz Wolverhampton Wolves.