Gorzowianie jeździli u siebie we wtorek i czwartek. Również i w tym roku powtórzył się scenariusz z lat ubiegłych, kiedy cień padający przez dach na pierwszym łuku przeszkadza w odpowiednim przygotowaniu nawierzchni na pierwsze próbne jazdy.
- U nas odbyliśmy dwa treningi. Cała drużyna przyjechała, ale przyszły akurat mrozy. Pierwszy łuk jest zmrożony i to dosyć niebezpieczna sytuacja. Drugi jest w porządku, aczkolwiek zostało nam jeszcze trochę pracy przy torze. Zostało dosypanych 100 ton świeżego materiału, ale to się zachowuje bardzo dobrze - mówił po czwartkowym treningu Piotr Świst.
ZOBACZ WIDEO: Michelsen spędził dwa lata we Włókniarzu. Odpowiada wyraźnie, czy żałuje tej decyzji
- Stadion piękny, ładny, zadaszony, aczkolwiek ten dach nam bardzo przeszkadza. Słoneczko nie dochodzi. W Gnieźnie cały tor odkryty, słoneczko równo na niego pada i równo on schnie. U nas jest jeszcze przechył. Pierwszy łuk jest półtora metra niżej od drugiego, do tego wody gruntowe, jest cień i to marznie. Słoneczko wychodzi, to drugi łuk odpuszcza, a pierwszy nie - dodał.
Warunki panujące w Gorzowie w minionym tygodniu spowodowały, że w środę, zamiast u siebie, postanowiono wybrać się w inne miejsce. - Pojeździliśmy w Gnieźnie. W czwartek się odbył trening u nas, ale zawodnikom nic to nie dało. Oni są objeżdżeni, bo jeździli za granicą i mogą startować w zawodach - zdradził trener Gezet Stali Gorzów.
Więcej kółek kręcili ci młodsi. - Mamy czterech adeptów do licencji w klasie 500cc. Oskar Paluch, Andrzej Lebiediew i Hubert Jabłoński również pojeździli. Zwróciliśmy uwagę na tych młodszych, ponieważ mają mało jazdy. Praktycznie to był pierwszy trening na tym torze. W piątek drugi i we wtorek jedziemy do Gniezna na licencję - tłumaczył szkoleniowiec.
Stan toru nie gwarantował bezpiecznej jazdy w czterech. Podobnie sytuacja była w Bydgoszczy. Z tego względu odwołano weekendowe sparingi z Abramczyk Polonią. Pogoda jednak się poprawia i kolejne wspólne treningi z rywalami powinny się odbyć bez przeszkód.
- Od poniedziałku będziemy starali się jeszcze ten tor przerzucać, robić, równać, moczyć, bo bardzo dużo było odciągnięte od płotu. Wiadomo, jak to po sezonie jest odsypane, kiedy zawodnicy od krawężnika odrzucają kołami wszystko na zewnątrz. Mamy cały tydzień na przygotowanie toru. Czwartek i piątek treningi, w sobotę jedziemy sparing z Ostrowem, a w niedzielę do Ostrowa - zapewniał Świst.
Każda jazda z przeciwnikiem jest lepsza niż trening. Czy gorzowscy żużlowcy spotkają się z bydgoszczanami przed sezonem? - Upchamy gdzieś to. Mam nadzieję, że znajdziemy jakiś termin. Szkoda. Zawodnicy są gotowi do jazdy, ale nic na siłę. Życzymy sobie, żeby cały ten sezon przejechać szczęśliwie, bez kontuzji. Tylko na tym nam zależy i powinno wszystko być dobrze - powiedział 56-latek.
Stal boryka się z kontuzjami. Niedostępni są Leon Szlegiel i Mikołaj Krok, którzy nie tylko mieli jeździć w DMPJ i U24 Ekstralidze, ale rozważano też ich obecność w zespole z PGE Ekstraligi. Kolejny uraz może mocno skomplikować sytuację klubu.
- Brakuje zawodników. Liczymy na Leona i Mikołaja i czekamy. Pozdrawiam ich bardzo. Mam nadzieję, że w niedługim czasie chłopacy wrócą, bo są potrzebni. Mikołaj Krok doznał kontuzji uda. Myślę, że powróci za dwa, trzy miesiące. To dłuższy okres. Na Leona liczymy w ciągu miesiąca - przekazał trener.
Nie zanosi się też na awaryjne sprowadzanie innego żużlowca. - Na razie o tym nie myślimy. Liczymy na swoich i nie będziemy nigdzie szukać - skwitował szkoleniowiec, który ceni sobie pracę z ludźmi, których już ma w drużynie.
Jak się dogaduje z zawodnikami? - Bardzo dobrze. Ja już w 2007 roku poznałem Andrzeja Lebiediewa, jak jeździłem w Daugavpils. Andrzej miał bodajże 13 lat. Znamy się już troszeczkę. Jestem w klubie trzeci rok z tymi wszystkimi zawodnikami. Rozumiemy się. Sami zawodnicy mówią "ty Piotrek wiesz, co i jak robić". Są zadowoleni, że ja tutaj jestem i z tego, co w tej chwili zrobiłem z tym torem. Czekamy tylko na małe poprawki i liczymy, że wszystko będzie układało się w dobrym kierunku. Jestem w żużlu 41 lat. Niech niektórzy nie mówią, że nie mam doświadczenia. Jak ja jeździłem na żużlu, to ich jeszcze na świecie nie było - zakończył Piotr Świst.