Dzięki zaangażowaniu Nowaka w miniżużel pod jego okiem, pierwsze kroki w Wawrowie mogli stawiać między innymi Szymon Woźniak czy Bartosz Zmarzlik (więcej -> TUTAJ). Na początku wystarczył mu kawałek pola, ciągnik i kilka rąk do pracy.
W ten sposób legendarny trener Stali Gorzów odmienił dyscyplinę. Gdyby nie on, polski żużel byłby teraz w innym miejscu.
- Bartek w dużej mierze zawdzięcza sukces właśnie jemu i myślę, że by się nie obraził, za takie sformułowanie. Boguś był jego pierwszym trenerem i mentorem. My teraz mamy pięciokrotnego mistrza świata - mówił WP SportoweFakty honorowy prezes Stali Gorzów Władysław Komarnicki w listopadzie, wspominając legendę.
ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Goście: Goliński, Vaculik, Cegielski i Kędzierski
Ukształtował Woźniaka
Woźniak zgadza się z tymi słowami. - Trener Nowak odegrał dużą rolę w ukształtowanie mojej kariery. Jej początki sięgają miniżużla. Amatorski tor stworzony przez kilku entuzjastów w Tucholi, szybko okazał się niewystarczający. Wtedy w Wawrowie trener Nowak wziął mnie pod swoje skrzydła bez wahania. Często trenowałem z jego szkółką, nawet zdarzyło mi się startować w zawodach. Być może dlatego traktował mnie poniekąd jak swojego wychowanka - mówi WP SportoweFakty kapitan Abramczyk Polonii Bydgoszcz.
I dodaje, że Nowak przyszedł z pomocą dyscyplinie, gdy ta najbardziej go potrzebowała. - Teraz ośrodków miniżużlowych jest wiele więcej, wtedy można było je policzyć na palcach jednej ręki. Na przykład ja reprezentowałem BTŻ Bydgoszcz, choć nie było tam specjalnego toru do miniżużla. Dziś możemy się tylko zastanawiać, jak wyglądałby ogólnopolski żużel, gdyby Wawrów nigdy nie powstał, a trener Nowak nie zaangażowałby się w to wszystko. Wielu znakomitych żużlowców zaczynało właśnie tam, jak chociażby Bartosz Zmarzlik, czy Krzysztof Cegielski - wspomina Woźniak.
W Gorzowie Nowaka znali wszyscy. Był wzorem do naśladowania. Zaskarbił sobie sympatię kibiców już jako zawodnik Stali. Zdobył z nią 12 medali Drużynowych Mistrzostw Polski i pięć Mistrzostw Polski Par Klubowych.
Zawodową karierę byłego trenera Zmarzlika przerwał dramatyczny wypadek, któremu uległ w 1988 roku. Wówczas doznał złamania kręgosłupa. Od tamtej chwili poruszał się na wózku inwalidzkim.
Mimo tego nie obraził się na żużel. Oprócz szkolenia młodzieży prowadził również fundację, która pomagała były zawodnikom w podeszłym wieku, często schorowanym.
Dzięki niemu dawnym gwiazdom refundowano na przykład turnusy rehabilitacyjne. - Za to go zawsze bardzo podziwiałem. Darzył wielką, szczerą i prawdziwą miłością dyscyplinę, która do końca życia odebrała mu zdrowie. Nigdy nie tracił ogromnego zapału. Trener był dla nas przykładem. Pokazywał, że nawet, jeśli żużel okaże się dla nas najbardziej brutalny, wciąż można go kochać i realizować w dyscyplinie w innej roli - przyznaje Woźniak.
Potrafił dotrzeć do najmłodszych, jak nikt inny
Wstrząsająca historia Nowaka pomagała jego podopiecznym. - Myślę, że osoba trenera ułatwiała nam oswojenie się z najciemniejszą stroną tej dyscypliny. Cały czas mieć świadomość, że trzeba być gotowym na wszystko. To z pewnością wpłynęło pozytywnie na wiele karier. Ukształtowało nas, jako zawodników - mówi kapitan Abramczyk Polonii.
Treningi Nowaka polegały nie tylko na nauce żużlowego rzemiosła. Był przewodnikiem wyrozumiałym, ale surowym. - Wyznawał zasadę jednego błędu. Raz mogłeś się pomylić, ale jak drugi raz robiłeś źle tą samą rzecz, kończyła się taryfa ulgowa. Trener był bardzo ciepły, wyrozumiały i empatyczny, ale potrafił ochrzanić, jeśli sytuacja tego wymagała. Jego charakter sprawiał, że był wprost stworzony do pracy z młodzieżą - przyznaje Woźniak.
- Trener Nowak uczył żużla, ale również szacunku względem starszych oraz innych zawodników. Zawsze podkreślał, że wszystko zawdzięczamy rodzicom. Zresztą żużel to nigdy nie był tani sport. Gdy ktoś się zapomniał i odniósł z brakiem szacunku do najbliższych, utemperowanie nadchodziło błyskawicznie. Trener uczył bycia dobrym człowiekiem - dodaje stały uczestnik cyklu Grand Prix z 2024 roku.
"Wciąż żałuję, że trenera nie ma już z nami"
W maju 2024 Bogusław Nowak doznał złamania nogi. Wskutek powikłań, z którymi nie poradził sobie schorowany organizm, stan zdrowia legendy zaczął się gwałtownie pogarszać. 10 lipca były trener i zawodnik przegrał swój ostatni wyścig.
- Dzień przed jego śmiercią zamówiono mszę w intencji uzdrowienia trenera Nowaka. Leżał w szpitalu, było nieciekawie, ale nikt nie spodziewał się, że uroczystość przeobrazi się w żałobną. Takie niestety są niezbadane wyroki - mówił w rozmowie z nami Stanisław Chomski.
- Bardzo mnie to zasmuciło. Byłem wtedy na krótkich wakacjach z rodziną. Przeglądając media społecznościowe natrafiłem na informację o odejściu trenera. To był cios. Wiele lat jeździłem w Stali Gorzów, a trener do końca często odwiedzał stadion. Często rozmawialiśmy. Czasami chwalił, innym razem krytykował i wytykał błędy, ale zawsze z klasą i taktem. Ceniłem te rozmowy, niezależnie od okoliczności. Wiele mi dawały i przypominały o początkach, które sięgają przecież ponad dwudziestu lat wstecz. Wciąż żałuję, że Bogusława Nowaka już z nami nie ma - podsumowuje Szymon Woźniak.
- Kochał ten sport do końca. Chyba, jak nikt inny. Nie był zasobnym człowiekiem, mierzył się z pewnymi głupotami, ale w jego sytuacji to nieuniknione. Mimo tego nigdy nie porzucił czegoś, co odebrało mu zdrowie - dodaje Komarnicki
Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty