Żużel. Nietypowy problem PSŻ-u Poznań. "Musimy się nauczyć tej świadomości"

WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Zawodnicy PSŻ-u Poznań
WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Zawodnicy PSŻ-u Poznań

Choć rośnie zainteresowanie żużlem w Poznaniu, to w żaden sposób nie przekłada się ono na wzrost sprzedaży karnetów. Jakub Kozaczyk nie ukrywa, że w tym mieście nie ma mody na nabywanie takich wejściówek.

Lider piłkarskiej PKO Ekstraklasy - Lech Poznań jest niewątpliwie klubem, który w tymże mieście jest numerem jeden na mapie sportowej. W jego cieniu pozostają pozostałe ośrodki, a wśród nich Hunters PSŻ, choć prezes Skorpionów - Jakub Kozaczyk w rozmowie z ekstraliga.pl mówi otwarcie, że czarny sport w Poznaniu, to dyscyplina numer dwa.

- U nas na każdym meczu jest średnio cztery czy pięć tysięcy ludzi, a następnym sportem w kolejności jest chyba koszykówka, na którą chodzi trzysta lub czterysta osób. Jeszcze w 2021 roku, kiedy PSŻ był bankrutem, to frekwencja też nie była najlepsza. Teraz jest tych ludzi kilka razy więcej - zauważył działacz.

I choć zainteresowanie żużlem na Golęcinie stale rośnie, to nie ma to jednak przełożenia na zakup całosezonowych wejściówek na mecze wielkopolskiego zespołu.

ZOBACZ WIDEO: Stal czeka kryzys? "Nie będzie nas stać na tak wysokie kontrakty"

- U nas raczej nie ma mody na kupowanie karnetów, bo każdy kibic wie, że na stadionie znajdzie miejsce. Musimy się nauczyć tej świadomości, że karnetu nie kupuje się po to, żeby zaoszczędzić, tylko żeby wesprzeć klub w okresie zimowym - dodał.

Ważne w życiu codziennym klubu są także relacje z Urzędem Miasta. - W tej chwili nasze relacje z miastem są na rewelacyjnym poziomie. Jeszcze w 2021 roku nikt z nami nie chciał rozmawiać, a teraz te relacje są bardzo dobre i oby tak zostało - przyznał Kozaczyk.

Komentarze (0)