Skomentował głośną decyzję dotyczącą żużla na PGE Narodowym. "Polacy robią dużą przysługę"

WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu: PGE Narodowy podczas GP Polski
WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu: PGE Narodowy podczas GP Polski

W czwartek oficjalnie ogłoszono, że przyszłoroczny finał Drużynowego Pucharu Świata odbędzie się na PGE Narodowym w Warszawie. Na łamach naszego portalu ważne pytania z tym związane zadaje Jacek Gajewski, były menedżer żużlowy.

W tym artykule dowiesz się o:

W sezonie 2025 na PGE Narodowym zostanie rozegrane jedyne w kalendarzu żużlowe Grand Prix na tymczasowym torze, a rok później do Warszawy zawita finał Drużynowego Pucharu Świata, imprezy uwielbianej przez polskich kibiców. Ta informacja stawia jednak szereg pytań. Jeszcze niedawno mnóstwo kontrowersji wzbudził fakt, że żaden z reprezentantów naszego kraju nie otrzymał dzikiej karty na starty w cyklu Grand Prix.

DPŚ przysługą ze strony Polaków?

To z kolei sprawiło, że w tegorocznej stawce zawodników rywalizujących o indywidualne mistrzostwo świata mamy tylko dwóch Biało-Czerwonych. Polski Związek Motorowy groził różnorodnymi sankcjami wobec FIM (Międzynarodowa Federacja Motocyklowa - przyp.red.) i Discovery (promotor cyklu Grand Prix i DPŚ - przyp.red.). Prezes PZM Michał Sikora wprost mówił na początku października o koszmarnym błędzie ze strony osób decyzyjnych.

- Trzeba to będzie wszystko bardzo poważnie przemyśleć. Dziś mogę zapewnić, że na pewno nie pozwolimy, by ten koszmarny błąd został zamieciony pod dywan - zapowiedział prezes PZM w rozmowie z WP SportoweFakty.

ZOBACZ WIDEO: "To jest sygnał". Apeluje do władz żużlowych o zmianę regulaminu

W czwartek natomiast dowiedzieliśmy się, że w sprawie dzikich kart nic nie udało się wskórać.
- Muszę wyjaśnić kibicom, że takie zabiegi, to są zawsze nieformalne rozmowy, lobbowanie i pewnie dotyczy to nie tylko naszej federacji, bo zapewne inne też tak czynią. Owszem, prowadziliśmy rozmowy, ale nie mamy formalnych narzędzi, aby wymóc decyzje na kimkolwiek - powiedział Sikora w rozmowie z naszym portalem.

A dodatkowo jeszcze Polska zorganizuje kolejną wielką imprezę. Jak zatem skomentować działania podejmowane przez PZM?

- Dla samego Drużynowego Pucharu Świata fakt, że finał odbędzie się na stadionie PGE Narodowym sprawia, że ten turniej trafia na górną półkę. Trzeba też jednak patrzeć na to z innej perspektywy. Polski Związek Motorowy i środowisko żużlowe w naszym kraju robi dużą przysługę dla Discovery oraz dla FIM. Można teraz zadać pytanie, co otrzymamy w zamian? - zastanawia się Jacek Gajewski, były menedżer żużlowy w rozmowie z WP SportoweFakty.

- Były głosy, że po braku dzikich kart dla reprezentantów Polski w Grand Prix pojawi się ze strony naszych działaczy bojkot i być może nie będzie nawet Grand Prix w Warszawie w tym sezonie, a tymczasem do stolicy zawita jeszcze jedna duża impreza. To naprawdę przysługa dla światowych władz i promotora, bo Polacy ponownie zorganizują wydarzenie, za które tak naprawdę nikt nie chciał się zabrać. I jakby tego było mało, zrobimy to na największym stadionie. Jednocześnie raczej nic na tym nie zyskamy - dodaje nasz rozmówca.

Polacy muszą się postawić

Gajewski podkreśla, że brakuje mu w FIM postaci z Polski pokroju Andrzeja Witkowskiego, który był w przeszłości wiceprezesem tej organizacji. Na ten moment nasi działacze wciąż nie mają za dużo do powiedzenia w światowej federacji.

- Musimy się zastanowić, czy to, że organizujemy kolejną dużą imprezę, sprawi, iż nasza pozycja w kontekście władzy międzynarodowej będzie większa i czy coś na tym zyskamy. Mam wrażenie, że inne nacje często robią nam na złość, choć z drugiej strony nie potrafimy z nimi zbudować koalicji, tak by tamtejsi działacze wspierali przy istotnych kwestiach decyzyjnych - podkreśla Gajewski.

Zdaniem naszego rozmówcy trzeba w pewnych sytuacjach mocniej się postawić w momencie, gdy są podejmowane ważne decyzje przez FIM i Discovery.

- Pozycja Polski jest marginalizowana, a gdybyśmy powiedzieli, że wycofujemy się z organizacji Grand Prix, innych ważnych imprez, to co wtedy zrobią FIM i Discovery? Nic nie zrobią. Bez Polski żużel byłby w katastrofalnej sytuacji - kończy.

Dawid Franek, dziennikarz WP SportoweFakty

Komentarze (11)
avatar
RECON_1
21.01.2025
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Uff...jak zaczniemy osiagac takie sukcesy jak wlochy tontez bwdziemy miec tyle do powiedzenia co oni... 
avatar
Stanisław Przybyłowicz
17.01.2025
Zgłoś do moderacji
4
0
Odpowiedz
Sikora ustąp, a w twoje miejsce przyjdzie ktoś, kto załatwi to w 5 minut. Przy okazji sprawdził bym jakie powiązania finansowe ma ten pan z promotorami. Nie chcę nic sugerować, ale ta sprawa śm Czytaj całość
avatar
Möchomorek
17.01.2025
Zgłoś do moderacji
6
0
Odpowiedz
W zamian to otrzymamy coś niemierzalnego - promocję żużla. Odwleczemy dzięki temu upadek tej dyscypliny o kolejny rok, albo dwa. Niestety, piszący tutaj raczej tego nie zrozumieją. 
avatar
DrawA
17.01.2025
Zgłoś do moderacji
10
1
Odpowiedz
I właśnie dlatego Sikora Wypierd...j . Dla kibiców żużla jesteś miocie GRABARZEM , a nie szefem. 
avatar
Zamknięta w klatce pożądania
16.01.2025
Zgłoś do moderacji
8
1
Odpowiedz
Przysługa to spory eufemizm. A najgorsze jest to, ze Polacy, cielaki pójdą na tą imprezę. Bo to takie same pustaki, co te na wysokich stołkach. Piszecie, ze to Frajerzy. Frajerzy to wszyscy ci, Czytaj całość
Zgłoś nielegalne treści