Leigh Adams, choć nigdy nie zdobył mistrzostwa świata, pozostaje ikoną żużla. Po zakończeniu kariery w 2010 roku, jego życie diametralnie się zmieniło po wypadku, który pozostawił go sparaliżowanego od pasa w dół. Mimo to jego legenda trwa, a ostatnio został uhonorowany podczas zawodów w Adelajdzie, gdzie żużlowcy walczyli o medal jego imienia.
W rozmowie z promotorem Davidem Tappem dla "Speedway Star", Adams zdradził, jak wygląda jego obecne życie. - Wróciłem do Mildury i zajmuję się farmą. Moi rodzice i brat bardzo mi pomagają. Mamy tu 10 akrów ziemi, głównie z drzewami pomarańczowymi - wyjaśnił.
Zanim doszło do wypadku, Adams zajmował się budową małych żużlowych motocykli dla młodzieży. - Zrobiłem ich około 20, ale po wypadku myślałem, że to już koniec. Jednak Dean Hinch powiedział mi: "Będzie dobrze, dasz radę", i tak się stało - wspominał Adams.
ZOBACZ WIDEO: Brady Kurtz przebierał w ofertach. To dlatego wybrał Betard Spartę
Australijczyk podkreśla, że obecnie jego dni wypełnione są pracą na farmie i w warsztacie. - Zbudowaliśmy już około 55 juniorów, co daje mi ogromną radość. Planujemy organizację zawodów na lokalnym poziomie, co pozwala młodym rozwijać się i zdobywać doświadczenie - dodał.
Adams odniósł się także do trudności, jakie młodzi żużlowcy napotykają obecnie. - Dzisiejsze motocykle są bardziej wymagające, a przejście z juniora na pełnowymiarowy sprzęt jest trudniejsze niż kiedyś - przyznał. Dla młodych zawodników w Polsce wciąż kluczową rolę odgrywają klasy 250cc, co ułatwia stopniowe wdrażanie się do rywalizacji.
Wspominając czasy swojej kariery w Polsce, Adams zauważył, jak duży postęp osiągnęły tamtejsze kluby. - Stadiony w Lesznie czy Wrocławiu są teraz większe i lepsze niż wiele innych w Europie. Inwestycje w infrastrukturę i szkolenie młodzieży przynoszą efekty - ocenił Leigh.
Żużel w Wielkiej Brytanii, zdaniem Adamsa, przeżywa trudniejsze chwile. Zamykające się kluby i brak młodych talentów to wyzwania, które hamują rozwój tego sportu. - W Polsce szkolenie młodzieży stoi na wyższym poziomie. Kluby mają telewizję, większe stadiony i lepsze zaplecze techniczne, co pozwala im dominować - powiedział.
W rozmowie Leigh podkreślił również, jak ważne było dla niego wsparcie, jakie otrzymywał w trakcie kariery. - Były osoby, które mnie wspierały i pomagały mi rozwijać się jako zawodnik. Bez tego wsparcia nie byłbym tu, gdzie jestem - wyznał.
Na koniec Adams wyraził uznanie dla innych żużlowych legend, które wywarły na niego wpływ. - Zawsze podziwiałem Hansa Nielsena i Tony'ego Rickardssona. To prawdziwi królowie żużla, którzy podnieśli poprzeczkę dla wszystkich - podkreślił.
Leigh Adams, mimo życiowych trudności, pozostaje inspiracją dla młodych zawodników na całym świecie. Jego wkład w rozwój żużla, zarówno na torze, jak i poza nim, jest nieoceniony.