Żużel. Imponował techniką i mógł osiągnąć wiele. Jedna decyzja złamała karierę

WP SportoweFakty / Michał Szmyd / Na zdjęciu: Mikołaj Curyło
WP SportoweFakty / Michał Szmyd / Na zdjęciu: Mikołaj Curyło

Wychowanek Polonii Bydgoszcz, Mikołaj Curyło, miał szansę na wielką karierę w żużlu, ale jego droga do sukcesu została szybko przerwana. Były prezes jego macierzystego klubu, Leszek Tillinger, nie ma wątpliwości, że to zmarnowany talent.

Jego kariera zakończyła się przedwcześnie przez trudne decyzje życiowe, w tym zatrudnienie niewłaściwego menedżera. Mikołaj Curyło, choć utalentowany sportowo, zmagał się z problemami wychowawczymi i personalnymi, które miały negatywny wpływ na jego dalszą drogę zawodniczą.

Curyło, wychowanek bydgoskiej Polonii, w młodym wieku imponował swoim technicznym stylem jazdy. Był jednym z bardziej obiecujących juniorów, któremu wróżono równie wielką karierę, jak innemu chłopakowi stamtąd - Szymonowi Woźniakowi.

Jednak kariera Curyły nabrała negatywnego rozpędu po zatrudnieniu menedżera, którego Tillinger w rozmowie z WP SportoweFakty ocenił jako kluczowy błąd. - Relacje na linii klub-zawodnik zaczęły się pogarszać. Mikołaj praktycznie nie miał nic do powiedzenia, a menedżer przejmował kontrolę nad jego karierą - mówił nam Leszek Tillinger.

ZOBACZ WIDEO: Włókniarz może spaść z PGE Ekstraligi. Cieślak zaniepokoił kibiców

Zatrudnienie niewłaściwej osoby jako menedżera to decyzja, która wpłynęła na dalsze losy Curyły. Żużlowiec sam później przyznał, że "zbyt mocno zaufał tej osobie". Jak zaznacza Tillinger, menedżer Curyły nie spełniał swoich obowiązków i jego postawa była często niewłaściwa, co miało duży wpływ na zakończenie kariery młodego zawodnika.

A że potencjał w nim drzemał spory udowadniał jeżdżąc u boku Szymona Woźniaka. Tworzyli jeden z lepszych duetów w Speedway Ekstralidze. Curyło charakteryzował się lepszą techniką jazdą. Patrząc na karierę Woźniaka, który zdobył tytuł indywidualnego mistrza Polski, łatwo dostrzec, jak różnie potoczyły się losy obu zawodników.

Sposobem na ratunek dla zawodnika miał być w 2019 roku sprzęt od Bartosza Zmarzlika. Jerzy Kanclerz, prezes Polonii Bydgoszcz, a więc klubu, w którym startuje Curyło, załatwił mu kompletny motocykl od ówczesnego wicemistrza świata. Spowodowane to było faktem, że ten narzekał na fakt, że nie ma na czym jeździć. Ostatecznie te jednostki nie przydały się za bardzo bydgoszczaninowi, bowiem ten po prostu nie jeździł.

Przez dziewięć oficjalnych sezonów Curyły w rozgrywkach ligowych reprezentował on barwy dwóch klubów - Polonii Bydgoszcz (2009-2012, 2013, 2016-18) oraz Wandy Kraków (2013).

Źródło artykułu: WP SportoweFakty