Konrad Cinkowski, WP SportoweFakty: Chyba nie będzie dużą przesadą, jeśli powiem, że byłeś jednym z najgorętszych nazwisk na tegorocznej giełdzie transferowej w Polsce. Na brak ofert narzekać nie mogłeś.
Mikkel Andersen, zawodnik Betard Sparty Wrocław: Zgadza się. Otrzymałem kilka telefonów, ale tylko dwa kluby złożyły mi oferty.
Prawdą jest, że największą determinacją w walce o kontrakt wykazywali działacze Krono-Plast Włókniarza Częstochowa i Innpro ROW-u Rybnik?
Nie. Dostałem tylko dwie oferty - ze Sparty Wrocław i właśnie z Włókniarza Częstochowa.
ZOBACZ WIDEO: Włókniarz może spaść z PGE Ekstraligi. Cieślak zaniepokoił kibiców
Czym kierowałeś się, podejmując decyzję co do przyszłości w Polsce?
Stabilność klubu była kluczowym czynnikiem przy wyborze.
I ostatecznie wybrałeś dwuletni kontrakt w Betard Sparcie Wrocław. Dlaczego?
To był mój pierwszy klub w Polsce. Przez zaledwie pół sezonu, które tu spędziłem, to byłem traktowany bardzo dobrze - zarówno przez zarząd klubu, jak i ludzi z nim związanych. I druga sprawa, że podoba mi się ten tor.
Zostałeś zakontraktowany przede wszystkim pod kątem U24 Ekstraligi, więc zgodnie z regulaminem możesz łączyć jazdę w U-24 Ekstralidze z występami w Krajowej Lidze Żużlowej. Rozważasz opcję dodatkowych startów?
Podpisywaliśmy kontrakt głównie na starty w U24 Ekstralidze i to jest nasz główny priorytet. Jednak jeśli nadarzy się takowa okazja, to czemu nie.
A gdyby pojawiła się na przykład dobra oferta startów, ale w Bauhaus-Ligan, która koliduje terminami z U24 Ekstraligą?
Mam szesnaście lat i muszę zdobyć doświadczenia wyścigowego. Uważam, że U24 Ekstraliga jest odpowiednim miejscem dla mnie w tej chwili, by ścigać się w tym wieku. Szczerze? Nie będę brał pod uwagę ligi szwedzkiej przez kolejnych kilka lat.
Za dwa lata wiek zawodnika U24 kończy Bartłomiej Kowalski. Czy wasze ustalenia z klubem z Wrocławia zakładają, że jeśli ten przepis zostanie utrzymany, to ty będziesz szykowany w miejsce Polaka na rozgrywki PGE Ekstraligi?
Dwa lata to bardzo długi okres w życiu każdego człowieka, więc tak naprawdę nie mogę powiedzieć, co się wydarzy. Wiele zależy od tego, jak się będę rozwijał.
A gdyby ten przepis został zlikwidowany, to uważasz, że za dwa lata będziesz gotów do tego, by skutecznie rywalizować w najlepszej lidze świata?
Jeśli będę dalej notował progres, to tak, widzę siebie w PGE Ekstralidze za dwa lata.
U24 Ekstraliga jest idealnym miejscem dla takich zawodników jak ty, by poznać nowe tory, ale także i żeby się wypromować szerszemu gronu - kibiców, sponsorów. Co sądzisz o decyzji prezesów, by po sezonie 2025 zlikwidować te rozgrywki?
To będzie zdecydowanie zła decyzja. U24 Ekstraliga daje młodym zawodnikom szansę na rywalizację i ściganie się wśród rówieśników i bez zbyt dużej presji.
Porozmawiajmy chwilę o tym, co za nami, czyli o rewelacyjnym sezonie w twoim wykonaniu. Spodziewałeś się, że ten debiutancki rok w klasie 500cc może się dla ciebie aż tak fantastycznie ułożyć?
Absolutnie. Oczywiście, że miałem nadzieję, że będę mógł się ścigać z najlepszymi, ale to był rok, który poszedł mi o wiele lepiej, niż tego oczekiwałem.
O ile bardzo dobre wyniki w U24 Ekstralidze czy w młodzieżowych turniejach mnie nie dziwią, bo jesteś cholernie utalentowanym chłopakiem, tak szczerze mówiąc, to nie spodziewałem się, że powalczysz o medal SGP2.
Wierzyłem w to, że awansuję do tego cyklu, ale tata tonował te nastroje i mówił, żebym dał sobie co najmniej ze dwa lata.
Czujesz jeszcze niedosyt po tym, co się wydarzyło w Rydze? Jeden błąd i upadek kosztował cię najpewniej medal mistrzostw świata juniorów...
Chyba nie. Udział w serii SGP2 dał mi dużo doświadczenia i Ryga też była dla mnie bardzo cenną lekcją. Pokazała mi, do czego jestem zdolny. Brązowy medal byłby na pewno świetnym wynikiem.
Po tak fantastycznym debiucie - na przyszły sezon wyznaczasz sobie równie wysokie cele czy raczej jesteś typem zawodnika, co wyznaje zasadę: "co ma być, to będzie"?
Na pewno chcę się zakwalifikować do Grand Prix 2, ale wiem, że trzeba być naprawdę w świetnej formie, by tego dokonać.
Do twojego teamu jakiś czas temu dołączył Mateusz Tudzież, który z końcem sezonu ogłosił zakończenie kariery. Jak doszło do waszej współpracy?
Dołączył do mnie wkrótce po tym, jak podpisałem kontrakt we Wrocławiu. Mój tata miał problemy, by łączyć prowadzenie samochodu i pracę w trakcie zawodów. Mateusz pracował dla Mikkela Michelsena, a ponieważ mój tata znał się z teamem Mikkela bardzo dobrze, to poprosiliśmy ich o pomoc.
Nie myślałeś o tym, by postawić na kogoś z dużo większym doświadczeniem w pracy jako mechanik?
Nie. Mam bardzo dobre relacje z Mateuszem, bo obaj zajmujemy się motocyklami. Mateusz bardzo szybko się uczy i myślę, że doświadczenie, które zdobył, to bardzo dobrze wpasują się w nasz team.
Brian Andersen jest kluczową postacią w twoim teamie i z pewnością bez niego trudno byłoby ci o takie osiągnięcia. Brian jest także tunerem i ciekawi mnie, czy ty na co dzień ścigasz się tylko na jego silnikach, czy korzystasz też z silników innych tunerów?
Głównie używam silników mojego taty, ale testuję również jednostki innych tunerów, bo nigdy nie wiadomo, czy trawa obok nie jest bardziej zielona (śmiech).