Najbliższe tygodnie mogą rozstrzygnąć przyszłość ebut.pl Stali. Co prawda gorzowianie sprzedają karnety na sezon 2025 i złożyli wszystkie dokumenty potrzebne do uzyskania licencji na starty w nadchodzących rozgrywkach PGE Ekstraligi. Wcześniej także spłacili wszelkie zobowiązania wobec swoich zawodników.
Na tym jednakże kłopoty klubu z województwa lubuskiego się nie skończyły. Wręcz przeciwnie, nadal jest ich mnóstwo. Najważniejszy to ogromny dług. Jak przekazała sama Stal: "Całość zobowiązań spółki wg audytu na dzień 24.10.2024 r. to: 13.249.802,65 zł, na dzień 31.10.2024 r. to 12.091.316,82 zł i mają one tendencję zmniejszającą się".
Dodatkowo zawiadomienie dotyczące nieprawidłowości rozliczania dotacji przez spółkę Stali odpowiadającej za piłkę ręczną otrzymała Prokuratura Rejonowa w Gorzowie. Sami radni miasta też mają sporo wątpliwości i żądają dokładnych wyjaśnień od Dariusza Wróbla. W związku z tym 12 grudnia odbędzie się nadzwyczajna sesja Rady Miasta poświęcona Stali. O całym zamieszaniu porozmawialiśmy z Jerzym Synowcem, radnym Gorzowa Wielkopolskiego i byłym prezesem klubu.
ZOBACZ WIDEO: Żużel. Magazyn PGE Ekstraligi. Goście: Janowski, Hampel i Cieślak
Mateusz Kmiecik, dziennikarz WP SportoweFakty: Rada Miasta dalej nie zna dokładnych wyników audytu Stali?
Jerzy Synowiec, radny miasta Gorzowa Wielkopolskiego: Przekazano nam tylko ogólniki, które wyłącznie wszystkich rozsierdziły, ponieważ powiedziały kompletnie nic.
Czyli Rada Miasta wie wyłącznie o kwocie, która była podana również do opinii publicznej?
Nie wiemy za to, komu Stal zalega pieniędzy i jakie to są sumy, przynajmniej w stosunku do tych najważniejszych wierzycieli. A jest to niezwykle ważne. Aczkolwiek nie jest to jedyna rzecz, o którą będziemy pytać podczas nadzwyczajnej sesji 12 grudnia.
Wówczas ze strony klubu pojawi się tylko Dariusz Wróbel?
Mam nadzieję, że stawią się ci, którzy chcą Stal Gorzów uzdrowić, czyli zarząd. Być może też rada nadzorcza, jeśli takowa jest. A mam co do tego wątpliwości. Istnieją dwa podmioty. Stowarzyszenie będące właścicielem spółki akcyjnej nie ma żadnych władz. Spółka za to posiada wyłącznie prezesa. Tak się nie da funkcjonować. Jeżeli nikt więcej się nie pojawi, właściwie nie będzie z kim rozmawiać. Mam również wątpliwości, kto powołał Dariusza Wróbla.
Nadzwyczajna sesja Rady Miasta to ostatnia szansa, aby cokolwiek się wyjaśniło? Pięć dni później odbędzie się głosowanie nad budżetem miasta.
Liga także nie będzie czekała na Stal wiecznie. Oczywiście, że jest to ostatni moment, abyśmy usłyszeli rzetelną odpowiedź na wiele pytań. Sam mam ich bardzo wiele. Jednym z nim jest, czy w skład 13 milionów długu wchodzą te trzy pożyczone od sponsorów na uzyskanie licencji? Po drugie, jakie są zaległości wobec miasta czy Urzędu Skarbowego. To są wszystko kryminalne sprawy. Tego nie można nie płacić bezkarnie.
Z tym wiąże się zawiadomienie do prokuratury?
Oczywiście, że tak. Chodzi też o piłkę ręczną. Jeżeli prezes przyjdzie nieprzygotowany, moim zdaniem będzie to koniec Stali.
Z drugiej strony jeden z posłów wysłał zawiadomienie do Najwyższej Izby Kontroli, ale w sprawie miasta.
Prawda, lecz został on uzasadniony. Tak się zdarzyło, że wszystko razem runęło. Będzie się to wyjaśniało w ciągu najbliższych dni.
Można odnieść wrażenie, że radni są negatywnie nastawieni do wspierania klubu, a już na pewno do robienia tego w większym stopniu.
Oni muszą wiedzieć, nie tylko, jak powstały długi, ale również, kto zdobędzie pieniądze na przetrwanie zimy i przygotowanie się do sezonu. Kontrakty są przecież wielomilionowe. Bez konkretów, radni nie dadzą nawet złotówki klubowi.
Rada Miasta chciałby spotkać się także z Waldemarem Sadowskim?
Na pewno byłoby dobrze, gdyby się pojawił. To on posiada wiedzę, co się działo przez ostatnie dwa lata, kiedy był prezesem. Powinien przedstawić swoją wersję. Nie sięgam głębiej, lecz teraz okazuje się, że długi pozostawił już Marek Grzyb.
Jest jakaś możliwość prawna, aby pociągnąć Waldemara Sadowskiego do odpowiedzialności?
Rada Miasta nie ma takich możliwości. Natomiast są odpowiednie organy od tego. W sprawie Marka Grzyba toczy się proces przed sądem okręgowym.
Nie oburza pana, że mająca tak ogromne długi Stal licytowała się o Jakuba Miśkowiaka?
Dla mnie czymś niewyobrażalnym jest, że zawodnik z czwartej dziesiątki listy klasyfikacyjnej przychodzi do klubu i żąda 1,3 miliona złotych "na łapę" i 10 tysięcy złotych za punkt. Sam byłem prezesem i coś na ten temat wiem. To są rzeczy skandaliczne.
Co dalej z rundą Grand Prix w Gorzowie? Jest pomysł, aby z niej zrezygnować?
Mistrzostwa świata nie zawsze były w naszym mieście. Moim zdaniem można z tego turnieju się wycofać, ponieważ telewizja jednak nam to pokaże. Kibice jakoś to przetrwają.
Te pieniądze można byłoby ewentualnie przeznaczyć na sam klub?
Trzeba policzyć, ile realnie potrzebuje Stal. Wówczas miasto może podjąć jakieś działania. Taki biznesplan w wykonaniu obecnego prezesa jest niezbędny. Radni czy dziennikarze nie będą tego przecież tworzyć.
Pana zdaniem jak ta cała sytuacja się zakończy?
Jestem pesymistą.
Rozmawiał Mateusz Kmiecik, dziennikarz WP SportoweFakty