Nicolai Klindt wrócił na tor po poważnej kontuzji z nadzieją, że dobry występ w Polsce może przekonać do siebie działaczy któregoś klubu. Żużlowiec rozmawiał z H.Skrzydlewska Orłem Łódź i choć wydawało się, że jest bliski sfinalizowania negocjacji, to nie doszło do tego. Przebąkiwało się, że może trafić do Krajowej Ligi Żużlowej, ale na ten ruch ostatecznie się nie zdecydował.
Duńczyk podpisał kontrakt tzw. warszawski z Arged Malesą Ostrów. Tym samym może w każdej chwili zmienić pracodawcę, a ekipa Mariusza Staszewskiego nie będzie tworzyła mu z tym żadnych problemów. Co więcej - równie dobrze może powalczyć o skład właśnie w tym zespole.
"Myślę, że z dostępnych opcji była to najlepsza decyzja, ponieważ jestem jednym z nielicznych zawodników wolnych w razie kontuzji lub zmian w składach zespołów" - napisał żużlowiec w w mediach społecznościowych.
ZOBACZ WIDEO: Orzeł z innym prezesem zyska nową jakość? Jest jeden warunek
35-latek z Outrup zapowiada gotowość do jazdy. "Uwierzcie mi, będę w stu procentach gotowy, gdy tylko pojawi się okazja!" - dodał.