Żużel. Pierwszy sukces Polaków ws. przyszłorocznego Grand Prix

WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Michał Sikora
WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Michał Sikora

Zgodnie z obietnicą do Polski przyleciał właśnie przedstawiciel Warner Bros Discovery Sports Jean Baptiste Ley. Polacy poza wyjaśnieniem kwestii związanej z kontrowersyjnymi dzikimi kartami, mają także propozycje zmian na przyszłość.

Już teraz można mówić o pierwszym sukcesie naszych działaczy. Po skandalu wywołanym bardzo dziwnymi dzikimi kartami do przyszłorocznego cyklu Grand Prix, interesy polskich kibiców i działaczy w końcu zostały dostrzeżone, a spotkanie na szczycie ma pomóc w wyjaśnieniu nieporozumień i wypracowaniu kompromisu.

Co ciekawe, Jean Baptiste Ley dążył do spotkania z prezesem PZM Michałem Sikorą jeszcze dwa tygodnie temu podczas otwarcia nowej siedziby FIM w Genewie. Wtedy jednak polski działacz odmówił rozmowy, a jednocześnie zaprosił Leya do Warszawy, by w nieco innych warunkach wyjaśnić sobie wszystkie nieporozumienia.

Choć Polacy nie mają wielkich złudzeń, że środowe negocjacje przyniosą przełom, to jednak już sam przyjazd tak wysoko postawionej osoby świadczy o tym, że głos polskiego środowiska został usłyszany. Podczas negocjacji ponownie zostanie poruszony temat rezygnacji z przyznawania jednorazowych dzikich kart do przyszłorocznych rund Grand Prix i przyznania kolejnej dzikiej karty dla jednego z polskich żużlowców. Być może już dziś poznamy także przyszłość Grand Prix Polski w Warszawie, która wciąż jest poważnie zagrożona.

ZOBACZ WIDEO: Gollob odniósł się do zamieszania z dzikimi kartami. "Nie zawsze wszystko rozumiem"

To jednak wcale nie koniec, bo Michał Sikora i prezes PGE Ekstraligi Wojciech Stępniewski chcą podnieść podczas rozmów także temat rezygnacji z przyznawania w przyszłości dzikich kart. Wedle wstępnej koncepcji z czterech dzikich kart mogłaby zostać tylko jedna, a pozostałe trzy przepustki miałyby być przydzielane zawodnikom w sportowej walce (kolejnym żużlowcom klasyfikacji generalnej GP, kolejnym żużlowcom w Grand Prix Challenge, czy mistrzostwach Europy). Chodzi o to, by ograniczyć arbitralne przyznawanie przepustek i dążenie do tego, by w mistrzostwach świata jeździli najlepsi zawodnicy.

Możliwe też, że spotkanie zostanie wykorzystane do tego, by uporządkować współpracę pomiędzy PGE Ekstraligą, a promotorem cyklu Grand Prix. Polacy poważnie rozważają wprowadzenie limitu zawodników GP w każdej drużynie PGE Ekstraligi. To byłby cios dla mistrzostw świata i być może choćby z tego powodu przedstawiciele Warner Bros Discovery Sports będą gotowi na ustępstwa.

Choć od wielkiej awantury o dzikie karty minęło już trochę czasu, to relacje polskich działaczy z przedstawicielami światowego żużla wciąż są dalekie od poprawnych. Jeśli środowe spotkanie w Warszawie nie przyniesie przełomu, to możliwe jest realizowanie opcji atomowej, czyli faktyczna rezygnacja z Grand Prix w Warszawie, wprowadzenie limitu uczestników Grand Prix w PGE Ekstralidze, a także wycofanie się z pomysłu wprowadzenia zagranicznego juniora.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty