W nocy z czwartku na piątek - punktualnie o północy wystartuje oficjalne okienko transferowe. Kluby będą miały czternaście dni na to, by zawrzeć z zawodnikami oficjalne umowy, które ci wynegocjowali z działaczami przez ostatnie miesiące. I choć wielu z nich miało ustalone warunki kontraktów już w maju czy też w czerwcu, tak jest sporo żużlowców, którzy nie są pewni swojej przyszłości w Polsce.
Listę otwiera z pewnością Nicki Pedersen Duńczyk mający w swoim CV trzy tytuły indywidualnego mistrza świata (2003, 2007, 2008), który był swego czasu łączony z Innpro ROW-em Rybnik. Jacek Frątczak mówił w rozmowie z WP SportoweFakty, że nie jest przekonany do tego ruchu. - Nie ukrywam jednak, że jestem zwolennikiem budowania składu w oparciu o młodszych zawodników, powiedzmy bardzo głodnych zwycięstw, choć wydaje mi się, że Nicki też tego wciąż chce - mówił.
W ostatnim czasie temat Pedersena w Polsce ucichł i na dziś nie wiadomo, czy doświadczony żużlowiec znajdzie jakiegokolwiek pracodawcę. Niewykluczone, że przyjdzie mu zawrzeć umowę zwaną warszawską i czekać na to, co czas przyniesie. Na podobne rozwiązanie może być zmuszony Vaclav Milik, który w wywiadzie udzielonemu naszemu portalowi przyznał, że nie ma żadnych konkretnych ofert, a sam jeszcze do niedawna był pewien, że zostanie w Cellfast Wilkach Krosno (więcej TUTAJ).
ZOBACZ WIDEO: Castagna przyjedzie do Wrocławia na ostrą rozmowę. "Mam żal także do zawodników"
W tym roku w polskich rozgrywkach - Metalkas 2. Ekstralidze oraz Krajowej Lidze Żużlowej oglądaliśmy jeszcze kilku ciekawych zawodników, którzy obecnie nie są łączeni z żadnymi klubami. Są to chociażby Peter Kildemand, Kim Nilsson, Antonio Lindbaeck, Victor Palovaara, czy Kyle Howarth i Jonas Seifert-Salk. Oprócz nich można wymienić również Steve Worralla, Justina Sedgmena oraz Jonasa Jeppesena. Matej Zagar jest z kolei zawodnikiem, który w tym roku odjechał zaledwie jedną imprezę, ale wciąż myśli o tym, by wrócić do poważnego ścigania.
Ciekawych zawodników nie brakuje wśród polskich seniorów. Z pewnością tutaj listę otwiera wicemistrz świata z 2014 - Krzysztof Kasprzak, który zaliczył porażający spadek formy i dziś z jego wybitnych wyników zostało już tylko nazwisko. Wielu fanów wierzy, że były reprezentant kraju jest jeszcze w stanie być mocnym ogniwem na zapleczu PGE Ekstraligi, ale ostatnio częściej mówi się o tym, jakoby ten miał odwiesić kevlar na kołek, niż podjąć się jazdy - czy to w Metalkas 2. Ekstralidze, czy Krajowej Lidze Żużlowej.
Niewątpliwie jedną z czołowych postaci w tym zestawieniu jest Mateusz Szczepaniak. Wychowanek pilskiej Polonii wykręcił w tym roku dziewiętnasty wynik w Metalkas 2. Ekstralidze i pozostaje mu perspektywa bezrobocia. Pewnie skusiłyby się na niego kluby z Krajowej Ligi Żużlowej, ale jak pisaliśmy TUTAJ - nie zamierza schodzić na ten poziom.
Niepewni swojej przyszłości są również: Patryk Wojdyło, Krystian Pieszczek, Mateusz Tonder, Paweł Miesiąc, czy także Wiktor Jasiński, choć ten akurat prowadzi rozmowy z kilkoma potencjalnymi pracodawcami. Znak zapytania należy postawić także przy takich żużlowcach, jak np.: Daniel Kaczmarek, Lars Skupień, Kacper Gomólski, Oskar Bober i Wiktor Trofimow.
Nie brakuje również zawodników w kategorii do 24. roku życia. Tych polskich jest tak naprawdę niewielu - Jakub Stojanowski, Mateusz Dul oraz dwóch, o których przebąkuje się, jakoby mieli dojechać do końca swoich karier - Aleksander Grygolec i Mateusz Świdnicki. Interesujących jeźdźców znajdziemy wśród obcokrajowców, gdzie przede wszystkim mówić trzeba o Duńczykach - Mikkelu Andersenie i Bastianie Pedersenie. Obaj ostatnio łączeni z Innpro ROW-em Rybnik, jednakże wygląda na to, że pierwszy może związać się nową umową z Betard Spartą Wrocław, a drugi z KS Apatorem Toruń.
Nie wiadomo z kolei, co np. z Benjaminem Basso, Tate Zischke, Jonasem Knudsenem, czy oczekującym na debiut w polskiej lidze - Danem Thompsonem.
Wszystkie te nazwiska pokazują, że przez przepisy, stawianie w niektórych przypadkach na nieoczywiste postacie, jak chociażby Ben Cook, ale przede wszystkim coraz gorszą sytuację niektórych klubów - zaczyna brakować zespołów, w których mogliby startować zawodnicy. Gdyby do ligi nie przystąpiła Unia Tarnów, to pozbawi miejsca przynajmniej siedmiu żużlowców.