Zacznijmy od tego, że pewnych udziału w Indywidualnych Mistrzostwach Świata w roku 2025 jest sześciu zawodników. Do pierwszej piątki aktualnej klasyfikacji punktowej, którą tworzą Bartosz Zmarzlik, Robert Lambert, Fredrik Lindgren, Martin Vaculik i Daniel Bewley, dołączył w sobotni wieczór Andrzej Lebiediew, czyli triumfator Indywidualnych Mistrzostw Europy.
Szóste bezpieczne w Grand Prix zajmie ktoś z grona: Mikkel Michelsen, Jack Holder, Dominik Kubera. Rozstrzygnie się to w przyszły weekend w Toruniu podczas ostatniego turnieju, przy czym Duńczyk nie wystąpi w nim z powodu kontuzji. Aby go wyprzedzić, Australijczyk potrzebuje zdobyć kilka punktów, ale też musi zerkać na to, co zrobi Polak. Aktualną tabelę, aby zerknąć na położenie tej trójki, zobaczysz TUTAJ.
Oba te nazwiska wiążą się również z imprezą GP Challenge, którą zaplanowano na piątek 4 października w Pardubicach. W obsadzie po czterech rundach kwalifikacyjnych, które miały miejsce w maju (cała widoczna TUTAJ), są bowiem właśnie Holder i Kubera, a byli też Lambert, Bewley i Lebiediew. Istnieje więc duże prawdopodobieństwo, że nie trzech (jak jest teraz) tylko czterech zawodników z tego grona do Czech się nie wybierze.
Wobec tego FIM na pewno będzie uzupełniać listę startową finału światowych eliminacji. Tutaj trzeba zerkać na grupę rezerwowych utworzoną na podstawie wyników kwalifikacji. Znajduje się na niej jak na razie pięć nazwisk: Frederik Jakobsen, Jaimon Lidsey, Tom Brennan, Martin Vaculik i Jacob Thorssell. Jako że Słowak jest pewny utrzymania w GP, to przesuwa się w hierarchii ten ostatni. A Szwed, żeby wybrać się do Pardubic, musi liczyć, że ktoś z dwójki Holder - Kubera wskoczy do TOP6 tabeli punktowej kończącej się edycji GP.
Na ten moment polskich uczestników GP Challenge jest w czterech. Obok Kubery w kraju naszych południowych sąsiadów wystartują Patryk Dudek, Przemysław Pawlicki i Kacper Woryna. Awans do przyszłorocznych zmagań w ramach IMŚ wywalczy najlepsza czwórka zawodników. Będziemy wtedy znać jedenastu uczestników. Ostatnich wyłoni światowa federacja w porozumieniu z promotorem cyklu, przyznając cztery stałe "dzikie karty".
ZOBACZ WIDEO: Tajemnicze kulisy odejścia Jabłońskiego z telewizji