Nieoficjalnie wiadomo, że Leon Madsen oraz NovyHotel Falubaz Zielona Góra mocno zbliżyli się w negocjacjach i praktycznie ustalili już warunki kontraktu. W związku z tym jest bardzo blisko tego, aby Duńczyk zmienił pracodawcę. Poza tym w Krono-Plast Włókniarzu Częstochowa mają już wiedzieć o odejściu swojego lidera.
Propozycja nie do odrzucenia
- Tak jest z zawodnikami. Pieniądze robią wszystko. Każdy je lubi, a Leon nie jest inny. Dostał propozycję nie do odrzucenia i z niej skorzystał - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty Marek Cieślak.
Argumentów za zmianą klubu było jednak najpewniej więcej. W opinii doświadczonego szkoleniowca brak awansu Włókniarza do fazy play-off zaważył o tej decyzji. Trzeba pamiętać, że 35-latek w ten sposób stracił przynajmniej dwa spotkania, co wiąże się z mniejszym zarobkiem za sezon 2024.
ZOBACZ WIDEO: "Determinacja była ogromna". Ten klub chciał Janusza Kołodzieja
- Sam nie zauważa swojej winy, ponieważ zdobywał sporo punktów. Według mnie nie widział szans na zawalczenie z Włókniarzem o coś większego w przyszłym roku. Atmosfera jednakże też na pewno zaważyła na tym. To już od dawna narastało i w końcu pękło - wyjaśnia nasz rozmówca.
Madsen zapewniał, że zostanie
Jednocześnie podkreśla, że na każdego żużlowca trzeba spoglądać na dwa sposoby. Zdaniem Cieślaka Madsen jest świetnym zawodnikiem, co wielokrotnie udowadniał na torze. Aczkolwiek nie można zapominać o jego chęci podporządkowania wszystkiego pod siebie.
- Trochę nie fair się zachował, gdyż zapewniał kierownictwo Włókniarza, że zostanie, a postanowił inaczej. Żużlowcy przychodzą i odchodzą, ślubu z nikim nie brał. Oczywiście można żałować, choć z drugiej strony on już tak zawładnął tym klubem, że aż trudno było na to patrzeć - przekonuje 74-latek.
Nowe otwarcie Włókniarza
Nie da się ukryć, że dla Włókniarza strata Duńczyka to ogromny cios. Wiadomo przecież, że do KS Apatora Toruń odejdzie Mikkel Michelsen. W ten sposób Janusz Ślączka stracił trzon drużyny. - Teraz powinno się wykorzystać ten czas i zbudować dobre relacje pomiędzy zawodnikami i trenerem, żeby było wiadomo, kto rządzi tym zespołem - zaznacza Marek Cieślak.
Jednocześnie przestrzega przed mówieniem, że częstochowską ekipę czeka walka o utrzymanie, gdyż nie znamy jeszcze jej składu. Cały czas trwa rywalizacja na rynku transferowym i Włókniarz ma brać w niej udział. Co więcej, niekiedy drużyna słabsza personalnie, lecz zgrana, osiąga lepsze wyniki. Dlatego radziłby kibicom, aby się nie odwracali i dalej wspierali zespół.
- O medalu raczej można zapomnieć, ale jest opcja stworzenia czegoś porządniejszego. Co z tego, że był Madsen, jak reszta nie jechała? Być może teraz niech inni się wezmą do roboty. Na pewno jeszcze dojdą jacyś zawodnicy. W tej chwili przed kierownictwem Włókniarza jest praca do wykonania, aby to wszystko poukładać - zwraca uwagę były selekcjoner reprezentacji Polski.
Falubaz wysłał sygnał
Zielonogórzanie z kolei wysyłają sygnał, że w sezonie 2025 chcą włączyć się do walki o większe cele. W składzie drużyny oprócz Madsena znajdą się także Jarosław Hampel, Rasmus Jensen, Michał Curzytek (zmieni Jana Kvecha na pozycji U24) i ktoś z dwójki Piotr Pawlicki - Tai Woffinden. W Zielonej Górze chcieliby jeszcze pozyskać Damiana Ratajczaka, który otrzymał od Unii Leszno zielone światło na zmianę otoczenia.
- Falubaz osiągnął sukces w tym roku, ale tam jest większa ambicja. Zrozumiano, że obecnym składem nie ma na to szans, więc w klubie wyłożą wszystkie pieniądze, jakie mają, żeby zbudować drużynę dającą nadzieje na lepsze rezultaty - podsumowuje Marek Cieślak.
Mateusz Kmiecik, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj także:
- Żużel. Rewelacyjny pościg Włókniarza Częstochowa. Słaby występ mistrza Polski
- Żużel. Co z występem Emila Sajfutdinowa? Piotr Baron przekazał ważne informacje