Chyba już nikt w środowisku żużlowym nie ma wątpliwości, że Texom Stal ma pieniądze, by zbudować skład, który włączy się w przyszłym roku do walki o awans do PGE Ekstraligi. Rzeszowianie składali już bardzo atrakcyjne oferty takim zawodnikom jak Brady Kurtz czy Jason Doyle. Obaj odmówili, ale to pokazuje, że determinacja działaczy jest ogromna.
Poza tym klub mocno kusił zawodników Fogo Unii. Krzysztof Cegielski w rozmowie z WP SportoweFakty potwierdził, że ofertę otrzymał Janusz Kołodziej, który nie był jednak zainteresowany przeprowadzką. Stali udało się za to namówić do transferu Keynana Rew. Takie działania były świadomą taktyką. Działacze z Rzeszowa chcieli upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Z jednej strony chodziło im o wzmocnienie swojej drużyny, a z drugiej o osłabienie bezpośredniego rywala.
- Najpierw zawsze trzeba określić cel, odpowiedzieć sobie, kto będzie głównym rywalem w walce o jego realizację, a następnie układać oraz kompletować skład. Najlepszą metodą jest pozyskiwanie zawodników, którzy jednocześnie osłabią głównego konkurenta. Stal Rzeszów tak działała i to było słuszne. W moim przypadku było tak samo, kiedy pozyskiwałem do Stali Gorzów Szymona Woźniaka z Wrocławia. Z jednej strony pasował nam do koncepcji, a z drugiej osłabialiśmy bezpośredniego konkurenta - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty Ireneusz Maciej Zmora, były prezes Stali Gorzów.
ZOBACZ WIDEO: Stal Gorzów działa na rynku transferowym. Kogo obserwuje prezes klubu?
Fogo Unia zdołała jednak poradzić sobie z działaniami Texom Stali i zatrzymała kluczowych zawodników. Poza Januszem Kołodziejem w klubie pozostali Grzegorz Zengota, Nazar Parnicki i Ben Cook. Później dołączył do nich Josh Pickering. W efekcie ekipa z Leszna zbudowała bardzo silny skład i będzie głównym faworytem do awansu. W tej sytuacji pojawia się pytanie, czy rzeszowianie będą nadal tak aktywni na rynku. Wydaje się, że szanse na zbudowanie składu, który pokona Unię, są już niewielkie. Wydawanie dużych pieniędzy może zatem nie mieć sensu.
Nieoficjalnie wiadomo jednak, że rzeszowianie ciągle wierzą w awans do PGE Ekstraligi, bo uważają, że można dostać się do niej nie tylko z pierwszego miejsca. W przyszłym roku wracają mecze barażowe. Jest zatem szansa, że do elity awansują nawet dwa zespoły.
W związku z tym Texom Stal uważnie obserwuje to, co dzieje się w Częstochowie. Przypomnijmy, że niepewna jest przyszłość Leona Madsena, który ma atrakcyjną ofertę z NovyHotel Falubazu. Jeśli Duńczyk zmieni barwy klubowe, to prezes Michał Świącik znajdzie się w arcytrudnym położeniu. Jego klub stanie się wtedy jednym z kandydatów do spadku. To będzie szansa, którą mogą spróbować wykorzystać rzeszowianie.
- Nawet jeśli uznamy Unię Leszno za murowanego faworyta do awansu, to wcale nie oznacza, że oni wygrają rozgrywki. Sport żużlowy jest bardzo urazowy, więc może być różnie. Walczyć trzeba zawsze do końca, aczkolwiek baraże są dodatkową istotną furtką. Słaby Włókniarz to szansa dla kolejnej ekipy z Metalkas 2. Ekstraligi, bo wtedy w przyszłym roku realny jest spadek z PGE Ekstraligi dwóch ekip. To może mieć zatem wpływ na determinację rzeszowian w budowaniu bardzo silnej drużyny - podsumowuje Ireneusz Maciej Zmora.