W piątek ZOOleszcz GKM Grudziądz spotka się z Krono-Plast Włókniarzem Częstochowa i musi zdobyć przynajmniej 52 punkty, by po raz pierwszy w historii awansować do fazy play-off. Nie jest to zadanie nie do wykonania, choć łatwo nie będzie. Zawodników czeka sporo pracy. W tym m.in. Maxa Fricke'a.
- W tygodniu zgodnie z podpisanymi umowami jestem zobowiązany stawić się na meczach za granicą, więc pracy nad sobą i odpowiedniego rytmu meczowego na pewno nie zabraknie. W pełni zdajemy sobie sprawę z wagi ostatniego meczu rundy zasadniczej. Będziemy odpowiednio zmotywowani i przygotowani. Jesteśmy wciąż w komfortowej sytuacji, wierzę, że ostatecznie nic nie przeszkodzi nam w osiągnięciu kwalifikacji do dalszej części sezonu. Nie zakładamy "planu minimum". Chcemy zajść jak najdalej - przyznał Australijczyk w rozmowie z portalem ekstraliga.pl.
W ostatniej rundzie ZOOleszcz GKM zmierzył się z KS Apatorem Toruń. Fricke w przeszłości był związany z klubem z Grodu Kopernika, ale swojej szansy nie otrzymał. Teraz mógł uczynić kolejny rewanż, ale na Motoarenie wywalczył 9 punktów, a jego ekipa przegrała 36:54.
- Biorąc pod uwagę zaangażowanie kibiców z obu stron, mnogie wątki historyczne czy rywalizację, naturalnie derby stanowią odrobinę większe wyzwanie. Szczególnie ucieszył mnie widok wyprzedanego sektora gości, wsparcie kibiców z Grudziądza jest nieocenione. Cieszę się, że mogłem być częścią kolejnych derbów. Pełny stadion, głośny doping i wyjątkowa atmosfera motywują do dalszej pracy nad sobą - dodał.
Czytaj także:
- Będzie zagraniczny junior w PGE Ekstralidze?!
- "Burak i leszcz". Skandaliczny transparent na meczu ligi polskiej
ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Goście: Murawski, Ratajczak i Frątczak