Żużel. Paweł Przedpełski nie ma wątpliwości. "Byliśmy w stanie wygrać"

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Paweł Przedpełski
WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Paweł Przedpełski
zdjęcie autora artykułu

KS Apator Toruń w zaledwie kilka dni stracił szansę na cztery ligowe punkty. Paweł Przedpełski nie ukrywa, że zdają sobie sprawę z faktu, że niewiele im brakowało do sukcesów w Grudziądzu i Częstochowie.

Paweł Przedpełski we wtorkowym meczu PGE Ekstraligi w Częstochowie wywalczył sześć punktów z bonusem. Zaczął w najlepszy dla siebie sposób, bo od zwycięstwa i to nad Maksymem Drabikiem. Kiedy wydawało się, że to może być jeden z najlepszych meczów torunianina, w kolejnych wyścigach spisywał się w kratkę - była dwójka, jedynka, ale i dwa zera.

Na niewiele zdała się wiedza, którą nabył na temat częstochowskiego toru w latach, w których ścigał się z lwem na piersi. - Nie mam nawet żadnego silnika z tamtego okresu. To wszystko się tak zmienia, tak samo jak ten tor, który tak naprawdę ma tylko taką samą geometrię. Coś było dosypywane, bo nawierzchnia jest inna i to nie jest tak, że skoro tu jeździłem, to wiem wszystko - przyznał Przedpełski w rozmowie z WP SportoweFakty.

Dla KS Apatora Toruń była to druga porażka w krótkim okresie czasu. W niedzielę torunianie wrócili na tarczy z Grudziądza, a we wtorek musieli pogodzić się ze stratą punktów w Częstochowie. W obu przypadkach decydował jeden wyścig.

- Wszystkie mecze były wyjazdowe. Na pewno mamy z tyłu głowy, że te mecze były w naszym zasięgu, że byliśmy w stanie wygrać, ale kilku punktów zabrakło. Musimy się skupić na tym, aby te bonusy w rewanżach były po naszej stronie - dodał.

Czytaj także: 1. Zarząd Włókniarza docenił wsparcie i oddanie kibiców 2. Emil Sajfutdinow podważył decyzję sędziego

ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Goście: Janowski, Holloway i Cegielski

Źródło artykułu: WP SportoweFakty