Żużel. "O prezesie powiem krótko". Takie ma zdanie na temat Witolda Skrzydlewskiego

WP SportoweFakty / Tomasz Kordys / Na zdjęciu: Witold Skrzydlewski
WP SportoweFakty / Tomasz Kordys / Na zdjęciu: Witold Skrzydlewski

Daniel Kaczmarek nie ma szczęścia do przynależności klubowej. Leszczynianin nie może zagrzać miejsca w jednym miejscu, choć uważa, że każdy ruch był dla niego konieczny i oznaczający rozwój.

[tag=31985]

Daniel Kaczmarek[/tag] w czerwcu będzie obchodził 27. urodziny. Swoją przygodę z ligowym ściganiem rozpoczął w 2013 roku i zwiedził już kawał naszego kraju, bowiem reprezentował kluby z: Leszna, Opola, Krakowa, Krosna, Torunia, Tarnowa, Ostrowa Wielkopolskiego, Rawicza i Gdańska.

Tym samym H.Skrzydlewska Orzeł Łódź będzie dla niego dziesiątym przystankiem w dopiero jedenastym sezonie w karierze. O powodach takiej tułaczki po Polsce obszernie wytłumaczył on w rozmowie z klubowymi mediami.

- W Toruniu skończyłem wiek juniora i nie było jeszcze w składach obowiązku kontraktowania żużlowca do 24 lat. Gdyby to wtedy już obowiązywało, na pewno bym został. Tarnów? Dobrze się tam czułem, ale sytuacja finansowa stała się bardzo zła i trzeba było szukać innych rozwiązań. O Ostrowie nie mamy co rozmawiać, Rawicz to jednak druga liga, a chciałem się rozwijać. Wreszcie Gdańsk, rozmowy na temat przedłużenia umowy były prowadzone, ale wtedy zadzwonił Maciek (Jąder - dop. red) i spytał, czy mam chwilę, aby podjechać z nim do Łodzi do prezesa Witolda Skrzydlewskiego - mówił Kaczmarek.

ZOBACZ WIDEO: Żużel. Rewelacyjne informacje od Patricka Hansena. Zdradził, kiedy wsiądzie na motocykl

- Po dwóch godzinach wychodziłem z tego spotkania z zamkniętym tematem kontraktu z Orłem. Nie ukrywam, że te dwie osoby miały kolosalne znaczenie dla ustalenia priorytetów w mojej sportowej przyszłości. O prezesie powiem krótko - terminowy, wypłacalny, słowny. Trener to mój dobry duch, a dodatkowo kolega i autorytet, do którego mam olbrzymie zaufanie w sprawach żużlowych - dodał.

Kaczmarek nie ukrywa, że zmiany w jego życiu były konieczne, aby mógł się rozwijać. Ponadto odchodził z klubów w momencie, kiedy te były w trudnej sytuacji finansowej, a swojego szczęścia upatruje w tym, że opuszczał zespoły w momencie, zanim te straciły płynność finansową.

- Dodatkowo nasz rocznik był jakiś taki pechowy. Żaden z nas nie zrobił wielkiej kariery, a zmiany w regulaminie promujące rozwój talentów i płynne przejście z wieku juniora do seniorów pojawiły się dopiero później - przyznał, wskazując tu również na Alexa Zgardzińskiego, Dominika Kossakowskiego, czy znanych w Łodzi Sebastiana Niedźwiedzia i Oskara Bobera.

Czytaj także:
1. Marzy o karierze w Polsce i startach we Włókniarzu
2. Nowy nabytek Włókniarza powtórzył wyczyn Madsena i Michelsena

Źródło artykułu: WP SportoweFakty