Żużel. Kwotę za ekwiwalent należy podnieść. Tu nie powinno być dyskusji [OPINIA]

WP SportoweFakty / Anna Kłopocka / Na zdjęciu: Jakub Krawczyk
WP SportoweFakty / Anna Kłopocka / Na zdjęciu: Jakub Krawczyk

Nie mam wątpliwości, że niektórym prezesom nie spodoba się wyższa kwota za wyszkolenie zawodnika, ale tzw. ekwiwalent należy podnieść i to jak najszybciej. Obecne sumy są nierynkowe - pisze Marta Półtorak.

"Półtora okrążenia" to cykl felietonów i opinii Marty Półtorak, byłej prezes Stali Rzeszów.

***

Kluby PGE Ekstraligi mają rozbieżne interesy i nie wszystkie należycie podchodzą do szkolenia, więc nie dziwię się, że są tacy, którym nie podoba się pomysł podwyższenia kwoty za ekwiwalent. Prezes Michał Świącik stwierdził w WP SportoweFakty, że powinno to być minimum 300 tys. zł za każdy rok spędzony w klubie. Inni opowiadają się za jeszcze wyższą kwotą.

Nie wiem, jaka powinna być finalna kwota, ale decyzję w tej sprawie prezesi powinni podjąć kolegialnie. Jedno wiem na pewno. Obecny ekwiwalent w wysokości 120 tys. zł nierynkowy i należy go podnieść jak najszybciej. Szkolenie jest drogie i na jakim poziomie nie ustawilibyśmy tego ekwiwalentu, to klub pewnie nie zarobi na chowaniu nowych zawodników.

Prezes Świącik mówi o łożeniu nawet 2 mln zł na szkolenie. Myślę, że można na ten cel przeznaczyć równie dobrze 4 mln zł, bo to studnia bez dna. Najgorsze, że nie daje ona gwarancji wychowania nowego Bartosza Zmarzlika, bo wszystko zależy od tego, jaki materiał dostaniemy do rzeźbienia i w jakiej liczbie.

ZOBACZ WIDEO: Rewelacyjne informacje od Patricka Hansena. Zdradził, kiedy wsiądzie na motocykl

Dlatego oczekuję, że wkrótce ekstraligowi prezesi demokratycznie ustalą nową wysokość ekwiwalentu za szkolenie. Nawet jeśli niektórzy z nich będą twierdzić, że to krok w złą stronę, że młodzi zawodnicy paradoksalnie przez to ucierpią. Nie chce mi się jednak wierzyć, że obiecujący żużlowcy będą kończyć kariery, bo klub z PGE Ekstraligi nie będzie miał na nich np. 0,5 mln zł. Przecież funkcjonujemy w realiach, gdzie te ośrodki często dysponują budżetami rzędu 20 mln zł.

Niektórzy prezesi mogą powiedzieć, że obecnie znajdują obiecujących zawodników ligę niżej, a potem w nich inwestują, dlatego ekwiwalent nie powinien być za wysoki. Jednak to tylko półprawda. Przecież gdyby te ośrodki nie znajdowały zdolnych juniorów w niższych rozgrywkach, to i tak musiałyby ponieść koszty zakupu sprzętu czy też szkolenia wychowanka.

Zapytajmy też rodziców juniorów, bo to oni często partycypują w kosztach szkoleniach, licząc na późniejszą karierę syna. Czy oni uważają, że ekwiwalent powinien być wyższy? Jeśli tak, to o ile?

Całą dyskusję można podsumować krótko. Jeśli ktoś nie chce płacić zawrotnych sum za ekwiwalent, to niech sam przykłada się do szkolenia. Nikt przecież tego nie zabrania.

Marta Półtorak

Czytaj także:
- Marek Cieślak chwali ruch PGE Ekstraligi. "Trzy takie imprezy w roku to minimum"
- PGE Ekstraliga zdecydowała się na zmianę. "Dwie rzeczy się na to nałożyły"

Źródło artykułu: WP SportoweFakty