30-latek, odkąd pojawił się na zapleczu PGE Ekstraligi, za każdym razem notował średnio powyżej dwóch punktów na jeden bieg. W sezonie 2023 ta sztuka jednakże się nie udała, a sam zainteresowany ma świadomość, że ten rok był dla niego trochę słabszy.
Urodzony w Lesznie zawodnik od dawna słynie z ogromnej waleczności na torze, przez co wielu kibiców go polubiło. Ryzykowanie na torze wiąże się jednak często z wieloma upadkami. Nie inaczej jest w przypadku Tobiasza Musielaka.
Wychowanek Unii Leszno najpierw doznał kontuzji w pierwszym spotkaniu 1. Ligi Żużlowej przeciwko Zdunek Wybrzeżowi Gdańsk. Swój sezon również zakończył wypadkiem. W rewanżowej potyczce półfinału na drugim szczeblu rozgrywkowym w Polsce wicemistrz Europy juniorów z 2012 roku starał się po szerokiej zaatakować Krzysztofa Buczkowskiego, ale ostatecznie zabrakło dla niego miejsca i upadł na tor.
ZOBACZ WIDEO: Postępy młodych zawodników w ZOOleszcz GKM-u Grudziądz
Przy 30-latku błyskawicznie zjawiły się służby medycznie. Zawodnik opuścił tor w karetce, którą następnie udał się do szpitala. Badania wykazały, że doznał wieloodłamowego złamania kości piszczelowej lewej nogi, co było dla Musielaka jednoznaczne z końcem sezonu. Jak sam przyznał, w trakcie swojej kariery miał sporo wypadków, na co wpływa jego styl jazdy.
- Grzegorz Walasek powiedział, że nie wjechałby w miejsce, w które ja wjechałem. Więc on nie miałby złamanej nogi, a ja mam. To są decyzje, które podejmuje się na torze w ułamku sekundy i czasami są one niewłaściwe. Pewnie wielokrotnie coś działo się z mojej winy, chociaż nie pamiętam, abym komuś zrobił krzywdę. Po prostu czasami jestem w złym miejscu i czasie - powiedział zawodnik Arged Malesy Ostrów w rozmowie z portalem kurierostrowski.pl.
Dodał również, że wcześniej miał już sporo kontuzji, ale ta pod względem bólu i okresu leczenia najbardziej daje się we znaki. - Wcześniej najdłuższy uraz to trzy miesiące, a teraz mija sporo czasu i nadal potrzebuję jednej kuli do podpierania się. Nie jestem też cierpliwym człowiekiem, więc mocno się już denerwuję. Aczkolwiek muszę słuchać lekarzy. Mam też sporo czasu i muszę zrobić wszystko, aby nie popsuć całej rehabilitacji - przyznał leszczynianin.
Nie ukrywał, że ma odpowiednia ćwiczenia, które uczą odpowiedniego zachowania się w trakcie upadku, ale nie zawsze się to przydaje, ponieważ czasami nie da się czegoś przewidzieć. - Odbijając się od bandy i kładąc się na ziemię, postawiło mnie na nogę, a motocykl mi ją złamał. Cały czas byłem świadomy. Nie zawsze idealnie ułożysz swoje ciało podczas wypadku, bo masz też bardzo mało czasu na myślenie. Na pewno w takim momencie ważniejsza jest intuicja - podsumował Tobiasz Musielak.
Czytaj także:
- Żużel. Nie próżnują w Tarnowie. Czołowa postać 2. Ligi oficjalnie dołączyła do Unii
- Żużel. Ekspert żużlowy ocenia sezon reprezentacji Polski. Żałuje jednego