Żużel. Mają bardzo egzotyczne korzenie. Mogą stanowić duet w polskiej lidze

WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Antonio Lindbaeck w kasku białym
WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Antonio Lindbaeck w kasku białym

Działacze Trans MF Landshut Devils budują skład na sezon 2024. O sile tej ekipy mają stanowić Szwedzi, którzy zaznali smaku rywalizacji w Grand Prix. Za sprawą Antonio Lindbaecka możemy być świadkami ciekawej pary.

[tag=1262]

Antonio Lindbaeck[/tag] przed rokiem z dużymi nadziejami wiązał się ze InvestHousePlus PSŻ-em Poznań. Szwed wierzył, że będzie w stanie nawiązać walkę z pierwszoligowymi rywalami, a prezes klubu z Golęcina Jakub Kozaczyk widział go w czołówce rozgrywek.

Tor jednak brutalnie zweryfikował byłego uczestnika cyklu Grand Prix. Lindbaeck, który trzykrotnie wygrywał zawody rangi mistrzostw świata, zamiast obrać kurs na właściwe tory, to po kilku miesiącach startów na zapleczu PGE Ekstraligi musiał zweryfikować swoje plany.

I tak oto 38-latek w przyszłym roku będzie ścigał się w 2. Lidze Żużlowej. W listopadzie podpisze oficjalnie kontrakt z Trans MF Landshut Devils, gdzie ma być jednym z liderów zespołu z Bawarii.

ZOBACZ WIDEO: Pedersen: Znów czuję się podekscytowany. Poza PGE Ekstraligą też jest znakomicie

"Mam na imię Antonio"

Takiej treści kartkę miał przy sobie półtoraroczny chłopiec, którego biologiczni rodzice porzucili na jednej z ulic Sao Paulo. Znalazła go policja, a następne trzy lata młody Antonio spędził w domu dziecka. Następnie został adoptowany przez małżeństwo - Monicę oraz Ole Lindbaeck. Nowe życie, bo tak można śmiało to określić, pokierowało go do szwedzkiej Avesty. Często chadzał własnymi ścieżkami, a jedna z dróg zaprowadziła go na stadion żużlowy, gdzie ścigała się miejscowa Masarna.

Antonio Lindbaeck zakochał się w czarnym sporcie. Od początku swojej przygody ze speedwayem uchodził za wielki talent, który może nawiązać sukcesami do Tony'ego Rickardssona. Ostatecznie największe sukcesy świętował, będąc zawodnikiem do 21. roku życia, kiedy to zostawał mistrzem Europy Juniorów (2004) oraz wicemistrzem świata (2006). Jako senior również sięgnął po medal czempionatu Starego Kontynentu, co udało mu się uczynić w 2015 roku. Trzykrotnie wygrywał też turnieje Grand Prix.

Szybko zainteresowały się nim polskie kluby. - Gdy przyjechał na pierwszy trening do Częstochowy, to przywiózł ze sobą dziesięć motocykli, dwóch inżynierów i sprzęt do testowania silników. Porozstawiali komputery, a dla nas w parku maszyn to był szok. Takiego ewenementu jeszcze nie było. Można było zauważyć, jak profesjonalnie do tego podchodził - mówił o współpracy z Lindbaeckiem były prezes Włókniarza Marian Maślanka.

Niestety, ale równie często, o ile nawet nie częściej, niż o wynikach, mówiło się też o problemach poza owalami. Już jako nastolatek popadł w pierwsze problemy z prawem, kiedy to został złapany przez policję za jazdę pod wpływem alkoholu. Sytuacja powtórzyła się w 2007 roku. Okazało się, że nie były to dwa jedyne przypadki, bo kilka miesięcy temu sytuacja znów się powtórzyła.

Sam zawodnik miał też za sobą krótki rozbrat z żużlem. Więcej o życiu i karierze Lindbaecka można przeczytać TUTAJ.

Antonio Lindbaeck mógł osiągnąć znacznie więcej w swojej karierze
Antonio Lindbaeck mógł osiągnąć znacznie więcej w swojej karierze

Para rodem z Brazylii i Seszeli

Transfer Lindbaecka do Trans MF Landshut Devils sprawia, że możemy być świadkami jednego z najbardziej egzotycznych duetów w historii polskich rozgrywek ligowych. Żeby tak się stało, to sztab szkoleniowy bawarskich Diabłów musi posłać go do boju z Mario Hauslem, który w tym roku zadebiutował w kraju nad Wisłą, kiedy to wystartował w meczu ligowym na torze w Ostrowie Wielkopolskim.

Na Stadionie Miejskim nie wywalczył punktów, a na domiar złego w jednym z wyścigów upadł. Debiut na pewno jednak zostanie przez niego zapamiętany na długo. A co Hausl ma do rzeczy w głównym motywie?

Na co dzień młody zawodnik ściga się z niemiecką licencją i reprezentuje barwy naszego zachodniego sąsiada. Jednak jego korzenie są wyjątkowo egzotyczne, bo ojczyzną jego mamy są Seszele. 16-latek jest z nimi bardzo mocno związany, o czym świadczyć może fakt, że na jego kombinezonach żużlowych znajdziemy flagę tego kraju. Hausl posiada także obywatelstwo seszelskie, a kiedy pojawił się w polskiej lidze, to zainteresowały się nim również tamtejsze media!

"Jest synem urodzonej na Seszelach Fabioli Hausl. Pochodzący z Emmering Mario ma z pewnością wszystko, czego potrzeba, aby odnieść sukces, co mimo młodego wieku pokazał już kilkukrotnie. Na początku lipca podpisał pierwszy profesjonalny kontrakt żużlowy" - możemy przeczytać w notatce "Seychelles Nation".

Mario Hausl podczas meczu w Ostrowie Wielkopolskim. Na kevlarze widać flagę Seszeli
Mario Hausl podczas meczu w Ostrowie Wielkopolskim. Na kevlarze widać flagę Seszeli

Czytaj także:
1. Nowy sezon będzie dla nich kluczowy. Pojadą po raz ostatni w gronie juniorów
2. Nicki Pedersen bez litości dla bratanka. To była sroga lekcja dla 16-latka

Komentarze (0)