Żużel. Czy w Sparcie już jest panika? Interesują się nawet tymi, którzy totalnie zawiedli

WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: żużlowcy Betard Sparty Wrocław
WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: żużlowcy Betard Sparty Wrocław

Jedynym klubem PGE Ekstraligi, który wciąż nie ma gotowego i odpowiedniego składu na kolejny sezon, jest sensacyjnie Betard Sparta Wrocław. Wicemistrz ligi poszukuje juniora potrafiącego wygrywać biegi, a poszukiwania są coraz bardziej interesujące.

Okazuje się bowiem, że w ostatnim czasie wrocławianie mieli sondować nawet tych, którzy miniony sezon zaliczą do bardzo nieudanych. Z naszych potwierdzonych informacji wynika, że wstępne zainteresowanie od Sparty otrzymali Krzysztof Lewandowski i Mateusz Bartkowiak. Pierwszy z nich zakończył rozgrywki ze średnią 0,754 pkt/bieg, a drugi 0,941 pkt/bieg.

Choć trudno uznać, by którykolwiek z tych zawodników mógł stanowić atut Sparty w przyszłorocznych zmaganiach o zwycięstwo w PGE Ekstralidze, to wiadomo, że przynajmniej we wstępnej fazie byli oni brani pod uwagę.

Działania wrocławian najbardziej dziwią inne kluby, które w nieoficjalnych rozmowach są zaskoczone aż tak dużymi problemami Betard Sparty Wrocław. Sondowanie tych dwóch zawodników tylko potwierdza, że poszukiwania juniorów są już szeroko zakrojone. Jeszcze niedawno żaden z tych zawodników po tak słabym sezonie nie byłby nawet brany pod uwagę do wstępnej koncepcji składu.

ZOBACZ WIDEO: Żużel. Magazyn PGE Ekstraligi. Gośćmi: Zmarzlik, Sadowski i Dryła

Szanse na ściągnięcie któregokolwiek z nich są jednak małe, bo za Lewandowskiego trzeba zapłacić ekwiwalent za wyszkolenie (360 tysięcy złotych), a w kwestii Bartkowiaka weto mogą postawić gorzowianie, którzy mogą nie chcieć transferu tego zawodnika do innego ekstraligowca.

Do tej pory wrocławianie byli uznawani za najgroźniejszego rywala na giełdzie transferowej i zwykle, gdy zabierali się za jakieś rozmowy, to kończyli je sukcesem. Tegoroczne problemy z odpowiednim uzupełnieniem formacji juniorskiej pokazują, że w klubie albo zmieniono strategię, albo stracono skuteczność.

Już wiadomo, że jeden z dwóch najbogatszych klubów w Polsce stracił okazję na zatrudnienie kilku naprawdę solidnych młodzieżowców. Najbardziej bolesna jest przegrana walka o Wiktora Przyjemskiego i Jakuba Krawczyka, ale potem klub nie wykorzystał okazji do ściągnięcia choćby Oskara Hurysza czy Krzysztofa Sadurskiego, czyli młodzieżowców, którzy bardzo rozwinęli się w tym sezonie i mieli już okazję do jazdy w elicie.

Efekt jest taki, że obecnie jedynym młodzieżowcem z jakimkolwiek doświadczeniem, który może gwarantować jakieś punkty jest Franciszek Majewski. Dostępny może być także Kacper Grzelak, ale trudno stwierdzić, by junior ze średnią 0,674 pkt/bieg mógł odmienić sytuację Sparty.

To gigantyczny problem, bo jeśli wrocławianie chcą walczyć o złoty medal z Platinum Motorem Lublin to potrzebują punktów juniorów. Obecnie jedynym juniorem w kadrze z doświadczeniem w elicie jest Kacper Andrzejewski, ale i jego trudno uznać za zawodnika, który mógłby przeważyć o zdobyciu złota właśnie przez Spartę. W tym momencie Motor ma duet Wiktor Przyjemski - Bartosz Bańbor i już wiadomo, że wrocławianie nie będą w stanie przebić rywali pod tym względem.

O komentarz w sprawie poszukiwań zawodników i zainteresowania Bartkowiaka oraz Lewandowskiego poprosiliśmy przedstawicieli Sparty Wrocław. Ci nie chcieli się do tego odnosić.

- Nasze cele transferowe i ewentualne nowe nazwiska mamy w zwyczaju ogłaszać po finalizacji. To dobra praktyka, którą stosujemy. Nie wchodzimy w polemikę w tej kwestii, chociaż powinniśmy reagować choćby na takie publikacje jak pana. Ostatnio napisał pan o rzekomej porażce WTS dotyczącej pozyskania przez nasz klub Krzysztofa Sadurskiego. To całkowita nieprawda. Podejrzewam, że ktoś pana wprowadził w błąd. Nie rozmawialiśmy w tym temacie z Wilkami Krosno ani z zawodnikiem. To pokazuje, że w przestrzeni medialnej pojawiają się "newsy", które mają chyba na celu pobudzenie zainteresowania niektórymi zawodnikami. Nie mają jednak nic wspólnego z przebiegiem realnych rozmów i negocjacji - skomentował rzecznik klubu, Adrian Skubis.

Jednym z powodów problemów klubu z dokończeniem negocjacji może być nacisk na długoletnie kontrakty. Przy obecnej sytuacji brak inicjatywy ze ściągnięciem choćby Sadurskiego wydaje się błędem, który poważnie może zemścić się w przyszłorocznych rozgrywkach.

Czytaj więcej:
Mads Hansen nie trafi do Włókniarza?!
To może być prawdziwy dream-team

Źródło artykułu: WP SportoweFakty