Chociaż 41-latek ze średnią 1,934 jest 18. najskuteczniejszym żużlowcem PGE Ekstraligi, to w play-offach był najlepszym reprezentantem Koziołków. W 29 biegach zdobył 63 punkty i pięć bonusów, co przełożyło się na 2,345 punktu na wyścig.
Jarosław Hampel z lubelskim klubem zdobył drugi złoty medal Drużynowych Mistrzostw Polski, a dziewiąty w całej swojej karierze, co pod tym względem plasuje go w samej czołówce. Więcej najcenniejszych krążków posiadają wyłącznie Stanisław Tkocz, Joachim Maj oraz Karol Peszke.
Wiele osób zastanawiało się, skąd taki nagły wzrost formy wychowanka Polonii Piła, który przecież w rundzie zasadniczej nie zachwycał i najczęściej w spotkaniach nie przekraczał bariery 10 "oczek". Jak się okazuje, według samego zainteresowanego, nie było czegoś, co by w znacznym stopniu wpłynęło na jego lepsze wyniki. Przede wszystkim udało mu się poukładać wszystkie sprawy sprzętowe i dysponował dobrymi motocyklami przygotowanymi przez Flemminga Graversena.
ZOBACZ WIDEO: Bartosz Zmarzlik został ofiarą walki działaczy. "Oni dostali małpiego rozumu"
Urodzony w Łodzi żużlowiec przez niektórych uznawany jest za specjalistę fazy play-off, gdyż w nich często spisuję się przynajmniej dobrze. W tym faktycznie może być trochę prawdy, ponieważ Hampel przyznaje, że decydujące potyczki mocno go mobilizują do rywalizacji. Aczkolwiek jego zdaniem każdy zawodnik w takich momentach chce zaprezentować się jak najlepiej.
To jednak nie pomogło Polakowi w zachowaniu miejsca w Platinum Motorze Lublin, gdyż ostatecznie to właśnie on, a nie Fredrik Lindgren, zmienił barwy klubowe. Taka decyzja była konieczna, gdyż pozycję U24 na "zwykłego" seniora zamienił Dominik Kubera, a z kolei w jego buty wskoczy Mateusz Cierniak, który po tym sezonie kończy wiek juniora. Były indywidualny wicemistrz świata trafi za to do Enea Falubazu Zielona Góra.
- Czułem się naprawdę fantastycznie przez całe cztery lata w Motorze i pod tym względem to był chyba jeden z najlepszych okresów w mojej karierze. Cieszę się z sukcesów, które razem osiągnęliśmy. Jednakże moja przygoda w tym klubie dobiega końca. Czuję smutek, bo naprawdę było mi tu bardzo dobrze, aczkolwiek takie jest życie sportowca. W fazie play-off musiałem się mocno wyłączyć od tego wszystkiego - powiedział 41-latek w Magazynie PGE Ekstraligi.
Mimo wszystko nie ma on żadnego żalu do Jakuba Kępy, ponieważ wszyscy w drużynie wiedzieli, jaki będzie układ po zakończeniu rozgrywek. Sam jednak nie pytał wprost, dlaczego to właśnie on, a nie Szwed, będzie musiał odejść, chociaż o decyzji z prezesem rozmawiał jeszcze przed play-offami. - Po prostu przyjąłem to do informacji i tyle. Trzeba było to zaakceptować. Rozstajemy się w naprawdę bardzo dobrych relacjach i tak zostanie. Mocno się z sobą zżyliśmy - zakończył Jarosław Hampel.
Czytaj także:
- Żużel. W tym aspekcie Motor zdeklasował stawkę. Do dwóch najlepszych w historii zabrakło niewiele
- Żużel. Kto w sobotę zostanie mistrzem świata? Per Jonsson nie ma wątpliwości!