Festyn i ponad 30 stopni. Tak Polak spędził święta z dala od rodziny

Materiały prasowe / materiały prasowe Wilki Krosno / Na zdjęciu: Jakub Jamróg
Materiały prasowe / materiały prasowe Wilki Krosno / Na zdjęciu: Jakub Jamróg

Święta Bożego Narodzenia to czas wyciszenia i rodzinnych spotkań, ale dla Jakuba Jamroga w 2014 roku były one zupełnie inne. Zawodnik spędził je ponad 10 tysięcy kilometrów od domu, w zupełnie odmiennej atmosferze.

Druga połowa grudnia to w kalendarzu sportu żużlowego początek zmagań o mistrzostwo Argentyny. W tym roku, podobnie jak w poprzednich sezonach do Ameryki Południowej udali się Polacy. Tym razem w składzie Daniel Kaczmarek, Paweł Miesiąc i Mateusz Tonder. Dla najstarszego z nich jest to kolejny tego typu wyjazd, więc jest on weteranem tego czempionatu. Dla dwóch pozostałych Biało-Czerwonych to pierwsza styczność ze speedwayem w tym kraju. I pierwsze święta tak daleko od rodzin.

- Na pewno było duże wzruszenie, a było nam o tyle trudniej, że jesteśmy ze sobą naprawdę mocno zżyci. Nikt z mojej rodziny nie pracował, czy też nie przebywał na stałe za granicą, więc na pewno była to nieco dziwna i specyficzna sytuacja, a ja chyba byłem pierwszym przypadkiem w rodzinie, który nie był obecny w domu podczas Wigilii - mówił w rozmowie z WP SportoweFakty, Jakub Jamróg, który święta w Argentynie spędził w 2014 roku.

A warto odnotować, że okres świąteczny w Argentynie wygląda zupełnie inaczej niż w kraju nad Wisłą. - W moim przypadku wieczerza wigilijna była kultywowana. Laptop pozwolił mi się połączyć z rodziną, a dzięki kamerze mieliśmy okazję również do tego, by się zobaczyć. Symbolicznie połamaliśmy się opłatkiem, a w tle... był grill i impreza, którą robili moi koledzy (śmiech). U nich był to taki typowo luźny dzień, bo oni nie przeżywali tych świąt tak, jak to robią np. Polacy - przyznał.

ZOBACZ WIDEO: Stal czeka kryzys? "Nie będzie nas stać na tak wysokie kontrakty"

- Choć do świąt udało mi się w jakimś stopniu zaaklimatyzować, to na pewno było to dla mnie coś nowego i fajne przeżycie. Wiesz, że są święta, widzisz te ubrane choinki, a zarazem w tle palmy i z nieba leje się żar, bo masz 40 stopni Celsjusza - wspominał Jamróg.

Podobnie będzie w tym roku. Prognozy zapowiadają, że w Bahia Blanca w okresie świątecznym termometry przekroczą 30 stopni Celsjusza. Co więcej - w piątek, 27 grudnia może tam być nawet 40 stopni!

I choć kraj ten ma swojego przedstawiciela u władzy kościoła, to święta nie są tam tak kultywowane. Wieczorem, kiedy w Polsce zasiada się do wieczerzy, to Argentyńczycy udają się na... festyn.

Argentyńska Wigilia, zwana "mszą kogucią", rozpoczyna się wraz z pianiem pierwszego koguta. Później mieszkańcy biorą udział w tańcach, zabawie i toastach z szampanem. Dla Jamroga było to coś zupełnie nowego i momentami trudnego do zaakceptowania.

Mimo różnic w tradycjach, Polak podkreśla, że przeżycie świąt w tak nietypowych warunkach było dla niego ciekawym doświadczeniem, które na długo zapadnie mu w pamięć. Niewątpliwie podobne uczucia będą towarzyszyć naszym rodakom, którzy walczą o mistrzostwo Argentyny i spędzają święta w tym rejonie po raz pierwszy.

Komentarze (1)
avatar
Radek.74
1 h temu
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
A potem zadzwonił Mrozek...