26:16 prowadziła ebut.pl Stal Gorzów po siedmiu biegach meczu PGE Ekstraligi z Tauron Włókniarz Częstochową, ale w ósmym i dziewiątym biegu goście odrobili niemal całe straty, wygrywając dwukrotnie 5:1.
Gorąco zrobiło się po dziewiątej gonitwie, w której Leon Madsen nie pozwolił się napędzić po zewnętrznej Oskarowi Fajferowi, zostawiając mu niewiele miejsca przy płocie. Żużlowiec Stali miał pretensje do Duńczyka o sposób jego jazdy, a obaj starli się na wjeździe do parku maszyn.
Po przeanalizowaniu sytuacji, sędzia Krzysztof Meyze upomniał Fajfera żółtą kartką za niesportowe zachowanie (WIĘCEJ). Zawodnik Stali nie zgodził się jednak z decyzją arbitra w rozmowie pomeczowej z Canal+ Sport.
- Przesadna była żółta kartka, bo my tylko sobie rozmawialiśmy na torze jak kolega z kolegą. Gadaliśmy, podaliśmy sobie rękę w parku maszyn. Nie wiem, po co bić pianę - przyznał.
Fajfer był jednym z kluczowych zawodników gospodarzy, bo w pięciu startach zapisał 10 punktów i bonus. Po stronie pokonanych brylował Kacper Woryna i był umiarkowanie zadowolony ze swojej postawy. Jego dorobek mógł być jeszcze lepszy, gdyby nie upadł w biegu numer 14.
ZOBACZ WIDEO: Kluby z PGE Ekstraligi kontaktowały się z Pedersenem ws. kontraktu na 2024
- Wszystko w porządku - odpowiedział pytany o stan zdrowia. - Mogę mieć jedynie pretensje do siebie, że ta końcówka nie poszła po mojej myśli. Tor był w jak najlepszym stanie. Troszkę mnie tam obróciło, nie byłem w stanie tego wyratować. Szkoda mi tej końcówki - dodał.
- Odrobiłem zadanie domowe, zniwelowałem błędy z zeszłego roku, choć - jak widać - nadal nie potrafię się ich wystrzec - podsumował.
Czytaj także: Żużel. Nietypowe wykluczenie Thomsena po kontakcie z... lekarzem. Demski tłumaczy