Jak się okazuje dla Bartosza Smektały był to pierwszy w karierze występ w zawodach rozegranych w słowackiej Żarnovicy. Nasz rozmówca przyznał, że tor mu odpowiadał, a w pierwszym biegu, w którym uzyskał drugi czas tego dnia, czuł się dosyć szybki. Później jednak pogubił kilka punktów i ostatecznie do zajęcia miejsca w czołowej czwórce, która awansowała do SGP Challenge w szwedzkim Gislaved, trochę zabrakło.
- Był to mój pierwszy występ w Żarnovicy. Ogólnie mam dobre wrażenia, ten tor jest fajny. Sam bardzo dobrze rozpocząłem te zawody, niemniej jednak w biegu na ich otwarcie miałem nieco słabszą obsadę. Następne wyścigi były już mocniej obsadzone i nie dawałem sobie rady z tymi lepszymi zawodnikami. Szkoda, bo nie patrząc na to, z kim jechałem w pierwszym biegu, czułem się w nim dobrze na motocyklu i byłem szybki. Później zmienił się tor, w parkingu podejmowałem złe decyzje, popełniłem kilka błędów w jeździe i skończyło się to tak, a nie inaczej - ocenił swój występ w rundzie kwalifikacyjnej do cyklu SGP Bartosz Smektała, w rozmowie z WP SportoweFakty.
Pomimo tego, że w ostatnich latach w Żarnovicy regularnie odbywają się imprezy rangi FIM oraz FIM Europe, dla reprezentanta Polski był to jego debiut w tym miejscu. Czy zatem nieznajomość jedynego czynnego obecnie słowackiego toru mogła stanowić dla niego przeszkodę w osiągnięciu lepszego wyniku? Finalnie Smektała zdobył dziewięć "oczek" i zakończył zmagania na siódmej pozycji.
ZOBACZ WIDEO: Marcin Majewski o powrocie Adriana Miedzińskiego: dziwi mnie to
- Nie znałem wcześniej w ogóle tego owalu. Trenowałem na nim jedynie o 10:30, czyli kilka godzin przed zawodami, ale ja nie chcę się w tym miejscu w ogóle usprawiedliwiać. Ten tor jest normalny, nie ma w nim nic specjalnego, co mogłoby mnie zaskoczyć. To jest dla mnie ciężki okres, jeśli chodzi o eliminacje do Grand Prix, bo ta moja forma nie jest najlepsza. Przyjeżdżając do Żarnovicy chciałem jednak dać z siebie wszystko i pokazać, na co mnie stać, ale to niestety nie wystarczyło - dodał zawodnik Fogo Unii Leszno.
W kwietniu postawa Smektały na polskich torach była całkiem przyzwoita. Walnie przyczynił się on do wygrania pojedynków w PGE Ekstralidze z Cellfast Wilkami Krosno, ZOOleszcz GKM-em Grudziądz i For Nature Solutions KS Apatorem Toruń. W ostatnim czasie jednak mierzy się on z przejściowymi kłopotami i do osiągnięcia optymalnej formy trochę mu brakuje. Przez to pomimo dobrego początku, ostatecznie nie udało mu się zająć miejsca w czołówce i na awans do SGP Challenge będzie musiał poczekać przynajmniej kolejny rok.
- Właśnie dlatego wspomniałem, że to jest dla mnie trudny i zły okres na występ w tych eliminacjach do Grand Prix. Wywalczyłem sobie jednak ten udział i awans w krajowej rywalizacji, dzięki czemu mogłem przyjechać do Żarnovicy. To czasami jest trudniejsze. Chciałem dać z siebie wszystko. Nie czuję się gorszy od tych zawodników. Faktycznie ta moja forma jest jednak w kratkę, co pokazały zresztą również te zawody. Potrafiłem wygrać z bardzo dobrym czasem pierwszy wyścig, a w późniejszej części turnieju nie zwyciężyć już w żadnym - zakończył rozmowę z WP SportoweFakty Bartosz Smektała.
Stanisław Wrona, WP SportoweFakty
Czytaj także:
Mimo porażki upatruje pozytywów. To mu pomogło przed pierwszym biegiem
Mateusz Cierniak wkrótce rozpocznie walkę o obronę mistrzostwa świata. "Wszystko zaczęło się tak samo"