Zawodnik mimo problemów w Krośnie nie zdecydował się na przerwę w startach i cały czas zapewniał władze ZOOleszcz GKM-u Grudziądz, że będzie gotowy na jazdę na najwyższym poziomie w arcyważnym spotkaniu z For Nature Solutions KS Apatorem Toruń. Choć na Motoarenie tor był w bardzo dobrym stanie, to i tak warunki przerosły trzykrotnego mistrza świata.
Wszyscy byli przekonani, że Nicki Pedersen wycofał się ze ścigania z powodu bólu związanego z odnowieniem się zeszłorocznego urazu biodra i miednicy. Teraz okazuje się, że powód był zupełnie inny.
- Nicki nie uskarża się na żadne dolegliwości bólowe. Nie ma mowy o odnowieniu się zeszłorocznego urazu. Gdyby tak było, to na pewno nie pojawiłby się w Toruniu i już teraz ogłosił dłuższą przerwę w startach. Prawda jest zupełnie inna - mówi fizjoterapeuta zawodnika, Piotr Lutowski. Specjalista jest w ciągłym kontakcie z gwiazdą GKM-u i towarzyszył mu w jego boksie także podczas ostatnich meczów.
ZOBACZ WIDEO: Menedżer wbija szpilkę w sprawie Milika. O co chodziło z kontraktem Czecha?
- Po zawodach w Krośnie Nicki sam nie wiedział, co się stało. Nie odczuwał żadnego bólu, a na motocyklu czuł się osłabiony i nie miał siły. Po meczu rozstaliśmy się i przez kolejne dni miał obserwować swój organizm. Wszystko było jednak w porządku i nic nie przeszkadzało mu w normalnym funkcjonowaniu. Cały czas normalnie trenował, a przed meczem z Apatorem był pewien, że problemy są już za nim. Gdy jednak wsiadł na motocykl, koszmar wrócił. Znów narzekał na brak sił i osłabienie, ale tym razem był pewny, że to nie wina trudnej nawierzchni - relacjonuje Lutowski.
Wciąż nie wiadomo więc, jaka jest dokładna przyczyna dziwnych niedyspozycji lidera GKM-u Grudziądz. Żużlowiec dostał już zmodyfikowany plan treningowy i dokładną listę badań, które ma wykonać w najbliższych dniach.
Obecnie najpoważniej brana jest pod uwagę hipoteza o osłabieniu organizmu tajemniczą infekcją, albo przemęczeniem. 46-latek przez najbliższe dwa tygodnie ma skupić się na wypoczynku i po tym czasie wszystko powinno wrócić do normy.
- Mogę uspokoić, że Nickiego nic nie boli i nie ma mowy o żadnym poważniejszym urazie. Kibice krytykują jego zachowanie, choć nie wiedzą dokładnie o co chodzi - przyznaje fizjoterapeuta.
Nerwy w Grudziądzu nie mogą dziwić, bo po pięciu meczach GKM ma na koncie zaledwie jeden punkt i zajmuje ostatnie miejsce w tabeli PGE Ekstraligi.
Czytaj więcej:
Odwołano mecz. Prezes przeprasza
Kłótnie spychają żużel na margines