Żużel. Tauron Włókniarz nie może sobie pozwolić na porażkę. To może być klucz do sukcesu

WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Mikkel Michelsen przed Jarosławem Hampelem
WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Mikkel Michelsen przed Jarosławem Hampelem

Mecz Tauron Włókniarza Częstochowa z Cellfast Wilkami Krosno zainauguruje ściganie w ramach 5. kolejki PGE Ekstraligi. Gospodarze są faworytami tej potyczki, ale zdają sobie sprawę z nieobliczalności rywala.

Gdyby przed sezonem ktoś częstochowianom powiedział, że do meczu z Cellfast Wilkami Krosno przystąpią z dużo niższej pozycji niż rywal, to zapewne wielu z nich mocno by się uśmiechnęło.

Tymczasem tak się dzieje. Krośnianie w trzech meczach wywalczyli cztery punkty, z kolei częstochowianie w czterech spotkaniach - dwa.

I to niejako na własne życzenie, bo w Grudziądzu i u siebie przeciwko ebut.pl Stali Gorzów powinni zainkasować cztery "oczka".

Wracając do piątkowego meczu. Tauron Włókniarz Częstochowa przystąpi do niego podbudowany bardzo dobrym występem we Wrocławiu, gdzie podopieczni Lecha Kędziory, co prawda przegrali, ale 44 oczka, to wynik bardzo korzystny.

Z kolei goście przyjadą rozpędzeni dwoma domowymi wygranymi - z For Nature Solutions KS Apatorem Toruń i ZOOleszcz GKM-em Grudziądz. W Częstochowie zdają sobie sprawę  możliwości przeciwnika. - Wilki są nieobliczalne, ale my chcemy zrobić swoje i ucieszyć częstochowską publikę - powiedział Jarosław Dymek podczas konferencji prasowej na pytanie WP SportoweFakty.

ZOBACZ WIDEO: Zawodnik Betard Sparty "gwiazdorzy"? "Ludzie nie rozumieją, że to narzędzia marketingowe"

W piątkowym meczu poza dyspozycją na torze będzie ważne również to, co zaprezentują zawodnicy w swoich boksach i głowach. Mowa tu o utrzymaniu koncentracji, której Tauron Włókniarzowi brakowało. Czy wnioski po meczu z ebut.pl Stalą zostały wyciągnięte?

- Koncentracja od początku do końca i to się zgadza. Wnioski są wyciągane po każdym spotkaniu, bo po to mamy spotkania w klubie i po to też rozmawiamy, by eliminować błędy i prowadzić ku dobremu - dodał Dymek.

Piątkowa konfrontacja będzie bardzo ważna dla Mateusza Świdnickiego. Częstochowianin po raz pierwszy pojawi się na torze przy ul. Olsztyńskiej w roli gościa. Będzie to dla niego szansa na przełamanie, bo na razie ten sezon nie układa się po jego myśli.

- Mateusz może liczyć na dobre przyjęcie, bo jeszcze niedawno był w naszym zespole, a jest to bardzo fajny chłopak. Z tej strony na pewno mu się nic złego nie stanie, ale będziemy po przeciwnych stronach barykady. Życzmy mu, jak najlepiej, ale my patrzymy na swoją stronę parku maszyn i aby u nas wszystko zagrało - skomentował kierownik częstochowskiego Włókniarza.

Grzegorz Leśniak mówił niedawno w magazynie Eleven Sports, że mocno liczy w piątek na Świdnickiego, który doskonale zna częstochowski tor. Czy jego wskazówki mogą być przydatne dla innych zawodników Cellfast Wilków, czy też przy ul. Olsztyńskiej doszło do tylu zmian, że wiedza, jaką posiada 22-latek, okaże się niewystarczająca? - Ktoś tu oczekuje, abym zdradzał tajniki przygotowania naszej nawierzchni, ale takiej odpowiedzi nie udzielę (śmiech) - zakończył Dymek.

Czytaj także:
Nie siedzi na kanapie, nie je chipsów i nie ogląda Netflixa
Cellfast Wilki mocniejsze niż przypuszczano

Źródło artykułu: WP SportoweFakty